Not logged in | Log in | Sign Up
W szycie taki układ wnętrza się sprawdza. Więcej ludzi może wejść do wagonu.
Na moje oko lokalizacja zdjęcia jest o przystanek dalej na wschód niż zaznaczona na mapie.
Szczyt taki dobry trwa godzinę i wtedy parę osób więcej rzeczywiście się zmieści zamiast poczekać 3 minuty na następny już luźniejszy tramwaj. Zysk stulecia A przez pozostałe 23/5 oraz 24/sobota i 24/niedziela w tramwaju miejsca jest dosyć, w połowie przypadków osób jest tyle, że część stoi, choć przy większej liczbie miejsc siedzących wszyscy by mogli siedzieć. Doskonale znam takie traktowanie pasażerów jak śmieci z Gdańska, gdzie Pesy też mają bardzo mało miejsc siedzących.
http://blogadmin.idnes.cz/blog/1191/154515/vozy2.jpg tu jest fajny obrazek ilustrujący zagadnienie pasażerów stojących w niskopodłogowym tramwaju na przykładzie czeskich konstrukcji. Układ 2+1 przy wyjątkowo nietrafionym układzie wnętrza w członach nieparzystych, znany ze Skody 14T i 16T, mocno utrudnia już nawet wejście do tramwaju w przykładowym Wrocławiu przez większość doby roboczej, a więc przez trochę więcej niż 5 godzin tygodniowo.
Nie wiem jak jest we Wrocławiu. Może powinni zamówić tramwaje bez foteli. Ale nie wiem. Trzeba by narysować ładny schemacik i byłoby wtedy jasne.
Tramwaj jest po to, żeby przewieźć dużą ilość ludzi szybko. Właśnie dobrze, że Pesy z Gdańska mają układ 1+1. Tak samo 105Na mają przewagę nad N8C gdyż stopiątki mają układ 1+1, a Dortmundy 2+1 i te drugie są przez pasażerów nielubiane właśnie przez zbyt dużą ilość siedzeń. Tramwaj to nie pociąg, duża ilość siedzeń i komfort to może być w pociągach, a w tramwajach to co najwyżej w dedykowanych tramwajach podmiejskich jak tutaj: https://de.wikipedia.org/wiki/Datei:Badner_Bahn_im_Winter_Baden_Josefsplatz.jpg .
I to w Polsce taka jest teoria opracowana przez myślicieli? W Dortmundzie tramwaje służyły do tego, aby wozić mało ludzi i wolno. OK, może i tak. A w Polsce opracowano nową teorię, popartą czeskimi rysunkami kolorowych kółeczek i tramwaje mają wozić dużo i szybko! Ucz się świecie!
Tramwaj w Gdańsku ma charakter właśnie podmiejskiego i międzymiastowego. Owszem, teoretycznie wszystkie przystanki leżą w granicach jednego miasta (obecnie), ale to nic nie zmienia. Dlatego powinien być taki właśnie, podmiejski, tabor. Najdłuższe kursy tramwaju Baden trwają 1:02 (i ja bym im wierzył), natomiast np. 6 w rozkładzie ma 1:00 (ale kto zagwarantuje, że się nie spóźni 2 czy 5 minut). podobnie 2 i 8 jadą często 59-61 minut. Owszem, może w pełnej relacji większość pasażerów nie jeździ, ale 40 minut ze względu na charakter miasta (zakupując tramwaje należy brać to pod uwagę) to naprawdę bardzo częsta relacja. Jakoś Kraków zakupił Krakowiaki mające ponad 100 miejsc siedzących i sobie jeżdżą, nawet sam jechałem i zmieściłem się do środka, chociaż pewnie czescy specjaliści byliby oburzeni rysując swoje kropki.
Dziękuję za komentarze biorące udział w dyskusji. W Łodzi byłem od 9 do 18. W prawdzie porannego szczytu nie widziałem (który jest z założenia bardziej intensywny od popołudniowego). Jednak obserwacja i podróż w czasie drugiego szczytu na trasie Telefoniczna - Olechów przez centrum Łodzi uświadomiła mnie w przekonaniu, że układ 2+1 zdałby test na linii nr 10. Przychylam się do zdania franekg - komfort podróży jest bardzo ważnym czynnikiem determinującym wybór środka transportu. Szczególnie w Łodzi, gdzie komunikacja miejska musi konkurować z arteriami przecinającymi centrum miasta. Jakoś autobusów nikt nie zamawia z układem siedzeń 1+1 w obszarze niskiej podłogi, a również ten środek transportu przewozi duże ilości osób np. na połączeniach pośpiesznych w Warszawie.
Dla mnie ideałem w konfiguracji wnętrza są poznańskie Solarisy Tramino. Układ siedzeń 2+0 dobrze klasyfikuje pasażerów - na podróżujących dłużej i krócej. Brak siedzeń po prawej stronie pomiędzy 2, 3 i 4, 5 drzwiami ułatwia poruszanie się pasażerów i zajmowanie miejsca.
I jeszcze jedna sprawa - jeżeli dany tramwaj "nie daje rady" w zabieraniu, to powinno się podnieść częstotliwość (jeżeli przepustowość i środki na to pozwalają) lub przebudować sieć połączeń. Przytaczano tutaj przykład "stopiątek" - to były wagony projektowane z przelicznikiem 8 osób na metr kwadratowy. Do dzisiaj panuje takie przekonanie w ocenie potoków pasażerskich i projektowaniu połączeń (czyli pisząc kolokwialnie - wożenie "bydła"). Dlatego nie miejmy pretensji do konstruktorów Duewagów, którzy zaprojektowali pojazd według innej filozofii. Dążmy do 4 os./m2, aby zwiększać komfort podróży.
Należy dążyć do tego by jak najczęściej jeździły jak najdłuższe tramwaje które wtedy mogą mieć układ 2+1. Jakby puszczać N8C w dwuskładach to by wszyscy się pomieścili. Rzecz w tym, że ilostan taboru jest wyraźnie ograniczony. Nie ma wystarczająco dużo N8C by łączyć w dwuskłady. Nie ma siedmioczłonowych Swingów/Jazzów które są droższe od pięcioczłonów. Lepiej mieć więcej pięcioczłonów niż siedmioczłonów. W sytuacji idealnej 2+1 może być. Przy ograniczonych zasobach trzeba wybierać, czy chce się przewieźć mało osób komfortowo czy dużo osób trochę mniej komfortowo? W takiej sytuacji układ 1+1 sprawdza się znacznie lepiej niż 2+1. W Gdańsku rzadko kto podróżuje tramwajem od początku do końca. Wpływa na to kilka czynników, ukształtowanie miasta, lokalizacja pętli w takich miejscach, że osoby z jednego krańca nie mają interesów w okolicy przeciwnego krańca. Oczywiście jeszcze też ma wpływ beznadziejna organizacja komunikacji miejskiej w Gdańsku. Przykładowo wiele osób z Nowego Portu pewnie by chciało pojechać na zakupy do Tesco na Chełmie (innego dużego Tesco nie ma bliżej nie licząc małego Tesco na Przymorzu) tyle, że łącząca te punkty bezpośrednio linia 7 kursuje tylko w godzinach szczytu, tylko w dni robocze. W normalnie funkcjonującym mieście powinna być to często kursująca linia całotygodniowa. Niestety zmusza się ludzi do przesiadki na dworcu z linii 10 na inną linię jadącą na Chełm. A przez awarie tramwajów często linia 10 przestaje kursować na godzinę lub dłużej i mieszkańcy Nowego Portu są uwięzieni o ile nie chcą jechać bardzo okrężną trasą z kilkoma przesiadkami.