Not logged in | Log in | Sign Up
wszysytko swieta prawda
Słusznie. Też bym wolał "epokę Ikarusów i Jelczy", gdzie co 3 minuty odjeżdżał z mojego przystanku w Koszalinie autobus do Centrum.
Opis pokazujący sytuację w wielu miasta, jest to przykro, ale taka jest rzeczywistość
kubul ma racje , u nas w Częstochowie jest to samo. Kursują piękne mercedesy, szkoda tylko że raz na godzinę
My po prostu jesteśmy teraz na etapie USA w dwudziestoleciu międzywojennym.
Jeszcze więcej biurokracji w komunikacji. Połowę urzędników za fraki i niech pojeżdżą cały dzień.
Myślę że problemem jest fakt iż poziom wiedzy o projektowaniu rozkładów jazdy jest żaden. Żadna szkoła w Polsce tego nie uczy.
To trzeba wsiąść do autobusu i logicznie pomyśleć. Jest tłok - znaczy dorzucamy brygadę. Skąd jednak urzędnicy mają to wiedzieć, jeżeli ich poziom wiedzy o potokach opiera się o system który wprowadzili, a który jak sądzę nie działa. Sam charytatywnie mogę jeździć i spisywać potoki, gdyby tylko to coś pomogło.
A ja pozwolę się z Wami nie zgodzić. Myślę, że dla zwykłego śmiertelnika częstotliwość kursowania autobusów nie ma aż tak dużego znaczenia. Owszem jest ważna, ale jak komuś zależy to będzie czekał choćby pół godziny, a jak komuś się bardzo spieszy to i tak weźmie taksówkę. Ja zmiany w komunikacji miejskiej w Białymstoku oceniam na PLUS.
Poza tym wolałbym jednak epokę niskopodłogowych, rzadziej kursujących Solarisów czy Mercedesów niż częściej kursujących Jelczy czy Ikarusów. Żeby była jasność - nie jestem zwolennikiem kasowania starych autobusów, parę sztuk mogłoby pozostać mimo wszystko, ale sami odpowiedzcie sobie szczerze na pytanie: wolelibyście jeździć na co dzień po Białymstoku starymi Ikarusami czy nowymi Solarisami? Mówię tu o jeździe codziennej, a nie jakichś okazjonalnych przejazdach.
Ja swoje 3 grosze dorzucę, że na dużej części linii rozkłady jazdy są układane z 3 minutowymi przerwami na końcówce, rzadko kiedy jest więcej. Jest tylko jedna 15-minutowa przerwa w ciągu dnia! Jak tylko przyjdzie jakiś większy korek czy śnieg spadnie rozkład przestaje obowiązywać. Każdy jeździ jak chce, autobusy tej samej linii przyjeżdżają stadami i nikt nie panuje nad tym co się dzieje. Tak wogle to jest gdzieś jakiś przepis że musi być druga przerwa 15-minutowa w ciągu zmiany?
@kasol: Częstotliwość ma ogromne znaczenie dla potencjalnego pasażera. Myślę, że patrzysz trochę przez pryzmat miłośnika. Gdy linia kursuje co 10 minut lub częściej, nie trzeba nawet sprawdzać rozkładu, bo "coś przyjedzie". Z kolei gdy nasz autobus jeździ rzadziej, wymaga to już pewnego zaangażowania w postaci sprawdzenia rozkładu. Autobusy też są ważne. Trzeba spojrzeć prosto w oczy - Ikarusy i Jelcze powinny być już przeszłością. Na razie, jak widać w wielu miastach tylko powinny.
Rzadziej kursujące autobusy = większy tłok. O ile sama częstotliwość faktycznie aż tak dużego znaczenia nie ma, to napełnienia już tak. Jestem pewny, że mnóstwo ludzi nie korzysta z komunikacji właśnie z tego powodu.
Nie wiem jak jest aktualnie w Olsztynie, ale jeszcze kilka lat temu częstotliwość kursowania tam i w Białymstoku wypadała na plus dla Białegostoku. Ale z tego co czytam, KM w Białymstoku "schodzi na psy". Większy tłok można rozładować puszczając przegubowce, jednak brygady 5 czy 21 były w dużej mierze już wcześniej nimi obsługiwane. Po zmniejszeniu ilości kursów mamy tłok niemiłosierny, do autobusu da się wsiąść może tylko na przystanku początkowym...
Tak jak Adam pisze. Więcej brygad, to wtedy mogą być większe przerwy, a nie gonią na następne kółko. W przypadku zimy jest jak znalazł.
@kasol: Ja Ci powiem, że masz rację tylko w malutkim zakresie. Dla regularnego pasażera częstotliwość faktycznie nie jest istotna, jeżeli jeździ codziennie o jednakowej godzinie do i z pracy. Ważne by miał kurs umożliwiający dogodny dojazd te kilka minut przed i powrót kilka minut po. Wszystko ok dopóki mówimy o w miarę pustych autobusach. Natomiast wsyzscy Białostoczanie skarżą się na straszny tłok w autobusach. oznacza to, że urzędnicy wykazali się skrajną niekompetencją zmniejszając ilość kursów bez sprawdzenia w jakich warunkach podróżuje się komunikacją miejską i zrobili oszczędności kosztem warunków życia mieszkańców. Jeżeli miałbym codziennie jeździć autobusem na stojąco, ściśnięty między pasażerami jak konserwa w puszcze, uwierz mi, wolałbym chodzić pieszo nawet 10 km.
I tak robi spora część mieszkańców Białegostoku. Z dnia na dzień przybywa aut, ludzie rezygnują z komunikacji miejskiej. Korzystają z niej jedynie ci, którzy nie mają innego wyjścia, bo np. brak prawa jazdy, brak samochodu itp. A gdyby autobusem było o wiele taniej, w miarę komfortowo, z przyzwoitą częstotliwością, bez tłoku, a dodatkowo szybciej, to ludzie w większości by korzystali z komunikacji miejskiej. Niestety za obecnej kadencji ludzi z BKM nic się w tym mieście na lepsze nie zmieni...
Częstotliwość ma ogromne znaczenie, jeżeli w drodze do pracy/domu musisz się przesiadać. Przykład z Wrocławia - kiedy mieszkałem na Gądowie miałem linię tramwajową dowożącą mnie bezpośrednio w okolice pracy. Czas dojazdu (drzwi w drzwi) wynosił ok. 45 minut w każdą stronę. Teraz, kiedy mieszkam na Brochowie, muszę się przesiadać z autobusu na tramwaj na Galerii Dominikańskiej. O ile rano nie jest to jeszcze problem (z Galerii jeździ kilka tramwajów w stronę pl. Grunwaldzkiego, więc czas oczekiwania to zwykle ok. 10 minut), o tyle w drugą stronę autobus często mi ucieka. Ponieważ częstotliwość kursowania w popołudniowym szczycie wynosi 20 minut, tyle muszę czekać na autobus. A jeśli zostanę dłużej w pracy i nie załapię się na szczyt, to przy niesprzyjających okolicznościach czekam 30 minut. Efekt? Czas podróży praca-dom wydłużył się do 75-90 minut, z czego 20-30 minut to czas oczekiwania na autobus!
Warto dodać że na "4" rok temu zmniejszono liczbę brygad z 12 do 6. A ta "14" niewiele dała bo na tamtym odcinku i tak tłoku nie było. Bardzo dużo jest teraz brygad na długie wozy, o wiele więcej niż parę lat temu. Teraz np. na "4" są same przeguby. Autobusy jeżdżą rzadziej, ale są dłuższe.
W Radomiu to samo... Najczęściej kursujące linie w mieście (7 i 9) pocięto pod pretekstem objazdów z częstotliwości 6-7 minut w szczycie do 10 minut, a linię 4 (dowożącą na spory cmentarz komunalny) w dni wolne z 15 do 30 minut. Do tego bilety podrożały, a tabor... Szkoda słów, trzon wielkopojemnych stanowią pełnoletnie MANy, w których człowiek się dosłownie dusi ze względu na brak lub małą ilość uchylnych okien. Do tego szanowni przewoźnicy oklejają pojazdy ze wszystkich stron reklamami OWV (a MPK niektóre wozy do tego jeszcze zwykła folia, żeby nadruk nie schodził - jak wiele "widać" przez szybę chyba nawet nie muszę pisać)...
@kasol - masz bardzo ograniczone pole widzenia. Twój opis może pasować do mieszkańców małych miast, jednak w większych ośrodkach trwa walka - transport indywidualny kontra transport publiczny. Jak słusznie zauważono wcześniej w komentarzach - Polska popełnia te same błędy, co USA na początku lat dwudziestych w XX wieku. Z tego powodu możemy się obudzić w ręką w nocniku (jak np. Poznań, który cierpi z powodu suburbanizacji i korków).
Wszystko szczera prawda. Taka to właśnie nasza białostocka komunikacja.
Też bym wolał żeby jeździły jelcze, ikarusy i stare 2- drzwiowe mercedesy na liniach 6, 23, 27, 102, 104, 105, 107 i 110, ale żeby była większa częstotliwość!
Toż to jest tragedia to co sie dzieje. 5 (7 rano, 8 pp) a bylo 10, 21 (7 rano 7 pp) bylo 10. 4 bylo 12 jest 6 (3 brygady w niedziele, trasa w obie strony niespełna 2h co daje srednio 40 min miedzy autobusami, a powinno byc max 20
Wiadomo coś w kwestii przetargu na 70 nówek? Coś długo to wszystko trwa...
Problem w tym, że jakoś wszyscy wiedzą że jest źle, a nic się nie dzieje. I to boli najbardziej.
Co do przetargu miasto boi się podpisać umowy ze względu na Mercedesa, a nie chcą zrywać przetargu.
Niechaj i będą same przeguby na 4, ale jak z 14 zrobili 6!!! Bez przesady rozumiem z 14 zrobić 10. czy maksymalnie 9 i wszystko przeguby, a nie 6!
A co robi Mercedes? Jakieś pewne źródło?
Urząd Miejski ma dylemat. Rozważają 2 opcje, albo podpisują umowę z Solarisem, albo unieważniają wszystkie oferty i rozpisują przetarg na nowo. Korzystniejsza dla pasażerów będzie chyba opcja 2, niby trochę poczekamy na nowe wozy bo to będzie się jeszcze ciągnęło min. pół roku, ale jeżeli specyfikacja przetargu się nie zmieni, a Mercedes czy MAN złożą poprawne oferty bez błędów to Solaris nie wygra. Choć rożnie to w życiu może być.
Jak specyfikacja się nie zmieni, a duet na M złoży poprawne oferty (lub zniknie tak szczegółowy warunek, który ich odrzucił) to Solaris nie ma szans wygrać. Mam nadzieję, że znajdą jakąś podstawę prawną i odwagę aby wprowadzić drugi scenariusz, kolejne 70 głośnych, cieknących, awaryjnych złomów to byłoby przegięcie.