Not logged in | Log in | Sign Up
gówno taniej, za całodzienny w Innsbrucku płaciłem 4 jurki = ~13-16PLN w zależności od kursu. We Wrocławiu całodzienny jest po 10 PLN a różnica w standardzie porażająca.
Tylko, że te ironie, są już męczące, bo szlag człowieka trafia, gdy widzi jakie dziadostwo jest w Polsce, a gdzie indziej "dasię" za te same lub podobne pieniądze.
Ja tam zrozumiałem - tak mi się wydaje. Tylko, że inni nie są świadomi różnicy.
Czy to aby na pewno pomoże? Wątpię. Wejdziesz między wrony, zaczniesz krakać jak i one.
Jeżeli masz silne argumenty, minimalne wsparcie społeczeństwa i dobre poparcie polityczne to może się udać.
Niestety - u nas obecnie wiele prezesów "siedzi" na stanowiskach z przyczyn politycznych. I co najgorsze - najczęściej nie mają wykształcenia związanego z swoją, wykonywaną pracą.
Patrząc na komunikację w Warszawie, wolałbym aby społeczeństwo nie miało zbyt wiele do powiedzenia :P A silne argumenty tracisz w konfrontacji z orłami z wyższego szczebla oraz tam, gdzie wkracza polityka. Mimo że ci sami albo podobni im politycy przegłosowywali miejską politykę transportową.
A co ma piernik do wiatraka? Czy na buspasie kończy się komunikacja?
Przykład z ostatnich tygodni - spójrz na linię 210 i powiedz mi czy w warszawskim zbiorkomie sytuacja jest zdrowa. A o buspasach nic nie wspominałem...