Not logged in | Log in | Sign Up
Akurat rozwiązanie ma o tyle sens, że jak pasażer to statystyczna ślepota która nie umie czytać wyświetlacza dalej niż pierwsze 32 piksele zawierające numer linii, to przynajmniej zobaczy (miejmy chociaż tyle nadziei), że to, czym chce jechać może się okazać czymś, czym jednak nie chce jechać. Rozróżnanie różnych wariantów w jak najczytelniejszy na pojeździe sposób - a dolepienie jednej literki nie oznacza tutaj końca świata - jest zawsze mile widziane. Nie bez powodu Kraków również stosuje np. pary 1xx+4xx.
Dobrze, żeś nie widział Belfastu, gdzie 10tka istnieje w dziewięciu (!) wariantach literowych, przy czym takie 10g to tylko dwa kursy wieczorne pon-sob, a 10x to trzy pary kursów w DP (niewiele ustępują jej zresztą linie 1 i 2 z siedmioma literkami każda, gdzie też są warianty dla których istny sukces to 4-5 kursów w trakcie dnia).
Warianty literowe są bardzo mało czytelne, do tego przedstawienie ich na rozkładach w Łodzi też pozostawia wiele do życzenia, poza tym kto ogarnie jakieś tam 59A 59B 59C 59D 59E ? W p[rzypadku autobusów prościiej jest robić system numeryczny - linia podstawowa np 59, wariant 1 - 159, wariant drugi 259, lub ten sam numer i inny kraniec. Dodajmy do tego jeszcze raczej małą czytelność łódzkich wyświetlaczy.
Jak tylko pojawiła się w mediach propozycja wprowadzenia w Łodzi trzycyfrowych numerów linii, od razu została ona zalana falą krytyki ze wszystkich stron. Wygląda na to, że jesteśmy skazani na literki. Dobrze, że chociaż nie ma już Ikarusów, gdzie zwykle oznaczenia wariantów były żałosne - malutka literka przyklejona gdzieś w rogu lub nabazgrana długopisem na dykcie.
Krystian, w Łodzi to prędzej by było 5x (x jako numer wariantu), bo tak jak kolega wyżej napisał - nie ma szans na trzycyfrowe numery linii. :P Tylko w ten sposób to bardzo szybko by numeracji brakło... :x
Literki literkami, a jest też szkoła taka, by w ogóle nie było literek, by uczyć ludzi czytać wyświetlacze, bo opcja z 1xx, 2xx etc. to tylko zbędne mnożenie bytów. W łodzi problemem jest raczej, że one się tak zlewają, np. 70B wygląda jak 708.
Natomiast tu bardziej martwi, że jako 43B jedzie autobus i przy tej okazji po raz milionowy niekonsekwencja w numerowaniu linii. Zresztą co jak co, dla mnie największym absurdem jest zgierska 6, nie mówiąc o tych wszystkich wcześniejszych dziwnych rozwiązaniach, jak 46N czy innych. Jakby ktoś na siłę chciał zapomnieć o utartym przez lata systemie numeracji, stosując rozwiązania "na kolanie".
To samo z 10B, które wygląda jak 108. Inna sprawa, że jeżeli takie 10B jest wariantem dominującym to powinno być po prostu oznaczenie 10.
Pojechał do Łodzi i narzeka. Brać co jest albo tam są drzwi.
A gdzie tu jest coś do ogarniania? Statystycznego pasażera interesuje jedynie linia, która go zawiezie podstawowo z domu do szkoły/pracy/innej formy więzienia; bardziej zaawansowany pasażer zapamięta ewentualnie wszystko, co jeździ mu pod domem. Problem ogarniania 59A/B/C/D/E (nawiasem, tak się to powinno pisać w skrócie, a nie wymieniać każdy numerek z osobna) leży po stronie kierowców i wszelakich planistów i informatyków.
W Dublinie funkcjonują 27, 27A i 27B - organizacyjnie trzy osobne linie (27B nawet obsługuje inna zajezdnia niż pozostałe dwie), ale duży kawałek trasy na północy miasta mają wspólny. Bardzo podobne do siebie są również 25, 25A, 25B i 25D (oraz ich pochodna 25X), czy też 38, 38A, 38B i 38D, o 26, 66, 66A, 66B i 66X (nawiasem, gdyby mogli, to znając ich pewnie mielibyśmy też 66AX, 66BX) czy 41, 41A, 41B, 41C i 41X nie wspominając. 83A to oznaczenie cogodzinnego wariantu 83 różniącego się dosłownie kilometrem trasy na północy miasta (podobnie 79 i 79A, tylko częściej się pojawia literka); 40, 40B, 40D i 140 mają jakieś dwie trzecie trasy 40tki na północy miasta wspólne; 39A to wydłużenie 39 kursujące co 5-10 min w porównaniu do bezliterkowego co pół godziny. 31, 31A i 31B mają praktycznie 80% trasy wspólne (nie do końca ma się rzecz natomiast z 31D), niewiele mniej ma z nimi zresztą 32, z którą jest wspólny obieg wozów i kierowców. 33A to stricte podmiejska odmiana 33, które istnieje również w wersji pospiesznej 33X, natomiast 33D to pośpiech obsługujący rejony linii 33B - jednakże uważam, że 33B i 33D za dużo się różnią od 33/A i 33X i tu mogłaby nastąpić zmiana numeracji na np. 34 i 34X - mimo, że 34 (później 134) to historycznie rejony obecnej 83. Zakończę dyskurs bardzo podobnymi do siebie 7, 7A, 7B i 7D, bo pora podać antyprzykład, który podobno wyrobił się historycznie: 17 i 17A, dwie kompletnie osobne linie, których najbliższe sobie punkty znajdują się niespełna 6 km od siebie na przeciwległych stronach miasta, obsługiwane odpowiednio przez najbardziej wysunięte na południe i na północ zajezdnie. I tu faktycznie bez sensu jest fakt, że 17A ma tą literkę, choć następny wolny numer który jakkolwiek przypomina 17 to dopiero 57 - w systemie GPS 17A funkcjonuje jako 171. Do tego dodam, że linie kursujące przez całe miasto (1, 4, 9, 11, 13, 14, 15, 16, 27, 40, 83; 122, 123 i 140 akurat nie bo dałoby to czteroznakowy nr linii) w kursach skróconych do centrum (z reguły ostatnie wieczorne koło 23:30) mają dołożoną literkę C (a więc 1C, 4C, 9C, 11C, itd.).
...Uff.
Nie wiem naprawdę dlaczego literki są be. Wolę literki i osobne w ten sposób linie niż pierdylion wariantów w rozkładzie (radomska 24 czy gdyńska 165 przychodzą do głowy) i czytanie kierunków jazdy - a nie daj boże jeszcze są warianty z zaliczaniem jakiśch punktów na trasie albo i niezaliczaniem i trzeba czytać wszelakie "przez"...
@Krystian Jacobson: Na to odpowiedź jest prosta, bo panowie przygotowujący reformę wprost o tym mówili. Otóż uznali, że jeśli wariantów jest dużo, to trudno uznać, który jest dominujący, więc przyjęli, że wówczas każdy musi mieć literkę. Tego się nie praktykuje, ale to ciekawe.
Jest w Grecji taki raj komunikacyjny (jeśli chodzi o częstotliwości) - Thessaloniki. Tam też są w rozkładach warianty literowe. Jest ich multum, więc jak sobie ostatnio robiłem mapę, to nie nanosiłem ich, bo musiałbym stosować czcionkę 2. Ale największy problem był właśnie taki - jak odróżnić odcinki, gdzie jadą wszystkie warianty od tych, gdzie jedzie tylko ten bez literek. I wariant łódzki w zasadzie to rozwiązuje.
No cóż jezeli czegoś nie ogarniasz w jakiejś kwestii to już nie nasza wina .... Linię 43A w dni powszednie obsługuje 8 brygad w godzinach szczytu i 5 po. Plan przewiduje obsługę wyłącznie taborem niemieckim, ale często zdarzają się składy 805.
W Łodzi od 2 kwietnia nie ma już wariantów bez literek, jest to zmiana na plus, ponieważ wreszcie te literki rzucają się w oczy.
Samo oznaczanie wariantów nie jest "be", ale według mnie stary system był lepszy - z tego co zauważyłem "pełna" trasa zawsze była bez literki, a "A" z reguły oznaczała wariant skrócony. I to było dobre, bo nie trzeba było znać, która literka gdzie jedzie, wiadomo że A "kończy wcześniej". Problem był w wariantach, które miały inną trasę, np. 15A, ale to też jest do ogarnięcia, można zrobić inny numer, albo inną literkę np. B w zależności od "dominacji" wariantu.
Autorzy reformy twierdzili, że właśnie ciężko było stwierdzić, który wariant dominuje.
Można zrobić też system "hybrydowy" - jeśli jest wariant dominujący, to wtedy bez literek, ale jeśli każdy kurs jest inny, wtedy komplet literek.
Można, tylko z reguły jest tak, że rozkład ewoluuje i to, co w założeniu miało dominować, dominować przestaje.
Jak rozkład "wyewoluuje" to i oznaczenia zawsze można zmienić.