Not logged in | Log in | Sign Up
W sumie to trudno się nie zgodzić. 8-10 lat temu praktycznie każdy wóz był inny. Ciekawe reklamy itd. W przypadku Bydgoszczy to już w ogóle, co krok to trup jakich mało. Każda fura w 5 kolorach itd itd. Coś w tym jest
Zdecydowanie tak. W Grudziądzu jeszcze kilka lat temu z daleka było wiadomo co się telepie. Dziś wozy u nas różnią się tylko numerami, no i kierowcami Ja na całe szczęście mam jeszcze Chojnice
Stolica przyłącza się do opinii. Kiedyś z kilometra szło rozpoznać wóz m.in. po oklejeniu przodu lub innych detalach.
Kiedyś, przede wszystkim było więcej czasu na śledzenie tego wszystkiego
Ja mam odwrotnie - kiedyś wszystkie ikarusy były takie same, a teraz w każdym gdańskim solarisie ze starszej dostawy jest inny układ miękkich foteli. Na początku były twarde, ale w przypadku awarii fotela [?!] wymieniane są na nowe - miękkie, w każdym autobusie inaczej.
Cholera, to chyba u nas jest niezłe zacofanie. Do tej pory można poznać wóz z kilometra po dźwięku lub pierdołach pokroju inaczej zamocowanej tablicy rejestracyjnej.
U nas jest tak, że w momencie dostawy wszystkie wozy są jednakowe, a z biegiem lat zaczynają się różnić. A to kierowca sobie naklei okleinę przeciwsłoneczną na szybę, a to wóz ma kolizję i po naprawie przodu znaczek producenta autobusu znika lub wraca w innym kolorze, a to nakleją numer taborowy w innym miejscu albo krzywo lub inną czcionką itd.
Teraz autobusy są produkowane masowo a kiedyś - szczególnie w latach 90tych to co jeden z fabryki to inny (dotyczy szczególnie autosanów i jelczy). Np. we Wrocławiu były trzy jelcze m181 i każdy w innej konfiguracji, gnioty też miały ponad cztery wersje na 63 zakupionych sztuk. Najlepiej wiedzą ci co muszą to naprawiać.
Wszystko, o czym piszecie, to prawda. Dodam tylko od siebie, że dawniej autobusy miały duszę, a teraz wszystko jednakowe i spod sztancy. O405, O530, NXxx3, czy NXxx2 to oczywiście piękne, niezawodne, miłe tak dla pasażera, jak i dla kierowcy pojazdy, ale nie mają tego czegoś, co miały Migi czy Ikarusy. Kiedyś to się całymi dniami szwendało za nimi po mieście, dzisiaj aparat leży od dawna zakurzony na półce i nie widzę powodu, żeby go odpalać.
No, aż tak źle to nie jest - zawsze można ruszyć na prowincję i spróbować wyłowić jakąś ciekawostkę W gminach są jeszcze całe zagłębia gimbusów i różnych prywatnych cudaków czekających na swoich odkrywców
Rzadziak - nie piepepe... jedź do Kazincbarciki a migawka ci nie wyrobi :P
Właściciele flot zabytkowych autobusów nie szlajają się po świecie. No chyba, że jadą po części
W Warszawie wszystko na jeden pędzel. Nawet dyrekcja zakazała "upiększania" wozów, więc wszędzie dokładnie takie same osralisy. Jeszcze w tramwajach coś tam się dzieje ale pewnie też niedługo.