Not logged in | Log in | Sign Up
Samych nówek też nie maja, ściągaja używki z zachodu jak nasi
raczej powiedziałbym odwrotnie niż w Polsce - w komunikacji regionalnej Europa, w miejskiej - komuna
Kroplówka podejrzewam, że płynie z rządu i dlatego ceny biletów ustalane są odgórnie a bilety miesięczne wzajemnie honorowane.
Fajnie choć myślę że przy minimalnym nacisku administracji i minimum wymogów możnaby również w Polsce niewielkim nakładem komunikację zintegrować - np. przystanki lokalizować blisko siebie, wymusić publikowanie rozkładów jazdy itp.
No niby naciski w temacie rozkładów są - owocuje to osobnymi słupkami dla każdego przewoźnika.
W Polsce brakuje nadzoru nad komunikacją podmiejską i międzymiastową. Większość gmin poza dowozami szkolnymi nie organizuje żadnej komunikacji na swoim terenie, najzwyczajniej nie stać samorządów na dopłaty do kursów. Przy tym dodać należy, że wydają pozwolenia na kursowanie prywatnym busiarzom nie kontrolując przy tym ich rozkładu jazdy i rozkładów przewoźników, którzy już kursują na tych samych trasach. Przewoźnicy konkurują ze sobą tam, gdzie jest zapotrzebowanie, a na trasach pobocznych nie chce jeździć nikt...
Szentendre leży jakieś 5 km od granic Budapesztu, tyle co Piaseczno czy Legionowo, miejscowości do których takie nowoczesne, niskopodłogowe autobusy dojeżdżają ze stolicy od wielu lat.
http://phototrans.cz/14,349776,0,Volvo_7700A_KXH_737.html - Volvo 7000 na kursie Mińsk Mazowiecki - Ostrołęka!
Lupili 7 Wolw, a reszta taboru to konstrukcje rodem z lat 60. - ot dokładnie jak w BKV. To ja już wolę politykę taborową PKS Mińsk i stopniowe wprowadzanie niskiej podłogi, nawet jeśli są to używki a nie lśniące nówki.
Ha, ha, ha. W PKS Mińsk nie ma nawet tych siedmiu bądź co bądź nowoczesnych autobusów tylko H9 (lata 50te), H10 - lata sześćdziesiąte (dokładnie to samo co ikarus) i setry 2xx czyli lata siedemdziesiąte. Też lubię pojazdy muzealne ale nie żartujmy tak brzydko.
To czemu ty pominąłeś Credo, Setry S31x i Mercedesy? To co ty pokazałeś to nie jest polityka taborowa ale zabawa z cyklu - o znajdźmy sobie fajny autobus na mobile.de
Akurat PKS Mińsk to raczej sprowadza autobusy z izraelskich oddziałów swojego właściciela, bądź kupuje rodzime nówki. W Tatabanyi też mają pełen wachlarz modeli z różnych parafii po kilka sztuk każdy, w tym także i używki z RFN. Jest nieco więcej nówek, ale jest i kupa reliktów komunizmu, które Mińsk systematycznie kasuje (w Tatabanyi, jeśli wierzyć bazie, proces jakiejkolwiek odnowy się zatrzymał parę lat temu). Ogólny bilans jest porównywalny.
Nie jest porównywalny. PKS Mińsk nie kupił żadnego nowego przegubowca, z nowych autobusów kupuje tylko totalny lowend w postaci solbusów. Tutaj mamy nowe porządne autobusy z wyższej półki.
Jaki układ siedzeń ma ten powyższy "pekaes"? Jakiś wygodny autokarowy, czy badziewny miejski?
Mamy parę sześcioletnich autobusów z wyższej półki ale mamy też 80 złogów z minionej epoki. W Mińsku jest to wypośrodkowane - bez szałowych zakupów, ale też i bez trupów z rocznika 1984, bilans wychodzi na zero. Poza tym Tatabanya wraz z przyległą Tatą mają 100 tysięcy, Mińsk 38, nieporównywalne są też gęstości zaludnienia w rejonie obsługi. Więc Tatabanyę należy raczej porównywać z Siedlcami czy Płockiem, gdzie nowoczesny niskopodłogowy przegubowiec nie stanowi niczego nadzwyczajnego.
Bo PKS z Mińska nie posiada złomiastych H9tek. Nie rozluźniaj mnie poraz kolejny. Jakie wypośrodkowanie? A teraz popatrz sobie na Vertes - masz stare ikarusy ale później masz nowsze 415, EAGI, Credo i nawet MAN SL i Connecto się trafia. Świadczy to o ciągłości zakupów, natomiast w Mińsku stare H9 zamienia się na prawie tak samo stare S215 i tak wygląda sytuacja taborowa wszystkich pekaesów w Polsce. Pod tym względem dzieli nas przepaść od Węgier.
Jak dla mnie to i tak nie jest wóz na dłuższe kursy, chociaż może ma lepsze wyposażenie niż te, którymi sam jeżdżę. Ważniejsze chyba są dopasowane systemy biletowe dopuszczające przejazd do innych "województw" a nie linie i tabor.
Te volva mają długie mosty ze skrzyniami 5cio biegowymi więc spokojnie 90km/h można nimi jechać. Znawca by na ten temat więcej napisał bo on je wypuszczał.
Może już odpuśćmy sobie licytowanie się na te pojazdy (każdy sobie może wejść do bazy i policzyć na palcach jednej ręki te MANy czy Conecta, a jak poświęci parę minut więcej to poczyta o masowych kasacjach mińskich H9). Zauważmy natomiast że węgierskie PKS pełnią jednocześnie funkcję MPKów i dlatego bezpośrednie porównywanie ich z polskimi PKSami jest silnym nadużyciem. Jesli chcesz porównywać tego Vertesa do czegoś w Polsce, to weź jakieś 100-tysięczne miasto w Polsce leżące w obszarze o gęstości zaludnienia wyższej niż średnia krajowa i uwzględnij także komunikację miejską a nie tylko PKS.
Wałbrzych pasuje jak ulał - 50(?) Solarisów i amba. Poza granicami miasta cywilizowanej komunikacji brak. PKSu nie ma bo upadł, upadło też MPK. No ale struktura taboru jest idealna
Nie no, Papa chyba jednak ma rację. Tabor nawet najlepszych polskich PKS-ów (Rzeszów? Wejherowo?) to misz-masz używek i pojedyncze zakupy nowych pojazdów. Volanbusz ma tabor na poziomie przyzwoitego przewoźnika miejskiego, w tym duży udział autobusów wielkopojemnych. I stąd moje pytanie - kto za to płaci, jak to jest organizowane. Komunikacja regionalna u nas jest jaka jest, bo w większości nie są stawiane żadne wymagania, a odnowa taboru to i tak dobra wola przewoźników. Jedyna poprawa jest widoczna w gminach, które organizują zwarte systemy komunikacyjne na własną rękę albo wpuszczają komunikację miejską z sąsiedniego dużego miasta.
ależ powtórze po raz kolejny - nie mozna stawiać znaku równości między Volanbuszem a PKS, bo Volanbusz pełni zwykle funkcję MPKu (w samym Budapeszcie nie, ale juz na jego przedmieściach - tak). Wyobraź sobie że wszystkie warszawskie siedemsetki obsługuje PKS Warszawa takim samym taborem jaki tam jeździ teraz. Czyli PKS ma kilkadziesiąt SU18 i MANów 313. Wtedy można by się licytować kto ma więcej wielkopojemnych niskopodłogowców.
Jarosz - no przecież znalazłem ci przykład powiatu wałbrzyskiego jako całości do porównania (MPK+PKS). Mamy lepszy tabor od nich. Problem polega na tym, że u nas często modernizacja taboru jest wynikiem ubocznym cięć w rozkładach. Po prostu zapotrzebowanie na autobusy tak spada, że można wszystkie trupy powicinać i kupić jakieś śladowe ilości używek i to wystarcza.
Przejrzałem na szybko pare rozkładów tego Vertesza na http://vertesvolan.hu/index.php?option=com_content&task=view&id=817&Itemid=141 . Jakoś nie widzę niczego co by mnie powaliło na kolana. Na flagowej linii do Ostrzyhomia kursy co godzinę, reszta to zwykle 2-3 kursy na dobę w dni robocze, sądząc po godzinach służące głównie szkołom. Komunikacja miejska w Tatabanyi http://menetrend.vertesvolan.hu/ScheduleDetail/#lm//1/O - trzy linie z 30 min. taktem, pięć z 60 min., reszta po dwa kursy w szczycie.
Zapoznaj się z: http://mendetrendek.hu/ ja widzę tam kursy co pół godziny. Dla porównania kursy Wałbrzych - Mieroszów: 0 - nie licząć dziadobusów.
do miejscowości wielkości Mieroszowa jeździ dziadoikarus z rozkładem 6:15, 11:30, 14:20. To już wolę dziadobusa co 15 min.
Kity to my a nie nam. Taki Nagyigmand z 2,5 tysia mieszkańców ma 12 połączeń w ciągu doby. Mieroszów ma biedabusy, które będą jak pojadą. Ile razy trzeba było się ratować tata taxi stamtąd bo łaskawy pan z busa poszedł na imprezę.
Widzę, że każdy z Was wyjmuje z worka przykłady pasujące swoim poglądom :P Trzeba będzie tam pojechać i przekonać się samemu
Pojedż, pojedź. Ja w zeszłym wracałem z Miszkolca do Tiszaszerdekeny i zagapiłem się na ikarusa co zaskutkowało ucieczką pociągu. Pomimo tego, że była 19 to udało mi się znaleźć przystanek volana w Nyekledhazie i po 15 minutach przyjechał volan do Tiszaujvaros a później jeszcze załapałem się na autobus o 20:30 do TIszaszerdekeny.
W Polsce wybrałem się na wycieczkę do Krotoszyna i przez dwie godziny spędzone w tym mieście to nie odjechał żaden autobus. Dopiero o 18 przyjechało K z Ostrowa ale co z tego, jak po 19:00 w sobotę z Ostrowa Wlkp nie odjeżdżą nic za wyjątkiem jednego PKSu do Turku. Skończyło się przymusowym noclegiem w Ostrowie Wlkp. Pieprzę taką komunikację i nie wiem jakby się Jarosz nie napinał to nie udowodni mi, że w Polsce jest choćby porównywalnie do Węgier. Nie jest . O czym cały czas się przekonywuje.
Przy założeniu że Polska = Wielkopolska to faktycznie na Węgrzech jest kosmos.