Not logged in | Log in | Sign Up
Masz dolnoserbsztine w językach do wyboru.
No no, tego to nawet translator Googli nie potrafi. A kiedy będzie niderlandzki? Albo fiński... Swoją drogą ja uważam, że określenie lokalizacji, niezależnie od języka podpisu, powinno być zawsze w języku lokalnym, takim jak można znaleźć na mapach, bo tłumaczenia typu "Moguncja, aleja Henryka Heine" są delikatnie mówiąc debilne.
No bo jak na przykład z Helsinek/Helsingfors, gdzie obowiązują języki fiński i szwedzki, chcę wrzucić zdjęcie z pętli Salmisaari/Sundholmen. Ale komentarz będzie po polsku, z wybranym polskim. No to przecież nie będę się silił na jakieś głupie tłumaczenie typu "Zdrowa wyspa".
http://ksng.gugik.gov.pl/wydawnictwa.php nawet tu często są dziwne opcje
Ty tak uważasz i ja też, ale chyba zgodnie z zasadami jest tak, że tam gdzie odpowiedniki istnieją, to się powinno. I potem wychodzą bzdety, że mamy skrzyżowanie ulicy przetłumaczonej z nieprzetłumaczoną. Któryś z kolegów zdjęcie z Eberswalde podpisał "Rudnicko, Saarstraße" - no hybryda. Albo wiedeńską Wiedner Hauptstraße ktoś przetłumaczył pod zdjęciem jako "ulica Główna Wiedeńska". A gówno, bo akurat "Wiedner" pochodzi od nazwy dzielnicy "Wieden" (nieprzetłumaczalnej), a nie miasta "Wien". Mnie szczególnie drażnią tłumaczenia typu "Nadrenia Palatynat" czy "Moguncja", bo to jakieś potworki.
Z drugiej strony, w krajach dwujęzycznych, jak Belgia czy Finlandia, albo tu w Łużycach nazwy jednak są tłumaczone, ale to zrozumiałe.
Kolego Piotrze, wyprzedziłeś mój komentarz. Tak, o to mi chodziło, gdy pisałem o zasadach. Jak dla mnie to siedzi tam kilku zasuszonych dziadków i zastanawia się, jakby po polsku nazwać np. Saarbrücken. Tylko po co? No i co - Szarbryki czy Mosty Sary? Bo część jest tłumaczona fonetycznie, a część semantycznie. Wymyślają jakieś potworki typu "Brno Morawskie" (dla odróżnienia od szwajcarskiego). A w efekcie wychodzi im "Zurych", że niby po polsku. Tylko od kiedy to po polsku "Z" czytamy jak "C"?
Tak, tak, siedzi kilku dziadków i na złość wymyśla "tłumaczenia". Wszystkie te nazwy funkcjonują w języku polskim od wielu wieków i nie są to żadne tłumaczenia (niedługo się dowiem, że "Wilno" to też tłumaczenie). I tak wraz z postępującą globalizacją wiele polskich toponimów mniej znanych miejscowości czy regionów wyszło z powszechnego użycia, jak choćby Berno Morawskie czy Kamienica. Po prostu, kiedyś poznawanie świata było domeną wąskiej intelektualnej elity, która nie miała problemów z ogarnięciem tych wszystkich nazw. Dziś każdy sobie może wejśc na googlemaps i odbyć podróż kursorem po całym świecie, albo za 19 euro polecieć w dowolny zakątek Europy, więc potem doznaje szoku gdy dowiaduje się że Regensburg nazywa się Ratyzboną a Gent Gandawą.
No i czemu utrzymywanie takiej nazwy jak "Ratyzbona" ma służyć, poza odwołaniem do tradycji? Ani biletu do niej nie kupi, ani na mapie nie znajdzie, a jak pojedzie i do tubylców się odezwie w takie słowa, to będą nań patrzyć jak na ufoludka. Nawiasem mówiąc, o ile kojarzę, "polska" wersja Düsseldorfu to "Dusseldorf". Taa...
Po to by można było się wyżyć z tłumaczeniami i opisami masz możliwość dodawania opisów w różnych językach i tak możesz sobie dopisać do opisu tego zdjęcia słowa: Cottbus, Chociebuż, Choćebuz, Kotbusa, Котбус i każdy w osobnej zakładce. Więc w czym problem?
Chodziło mi o to, że w danym języku może być komentarz, lub opis - jaka linia itd. A określenie punktu niezależnie od języka zawsze dawałbym w języku miejscowym. Dlatego dawałem przykład Helsinek - jak będę komentował, to po polsku i taką flagę zamieszczę. Ale nazwę ulicy w owym polskim opisie dam oczywiście po fińsku i po szwedzku.