Not logged in | Log in | Sign Up
Ciekawe, czy i kiedy w Polsce ostatnio zdarzyła się podobna sytuacja
Chodzą żarty, że kiedyś u nas jedna motornicza wyjechała z zajezdni Golęcin solówką 105N, a ponieważ drugi wagon stał rozłączony zaraz za pierwszym, załączyła oba przed wyjazdem, nie zauważyła rozpiętych sprzęgów i przewodów. O braku drugiego wagonu zorientowała się na pętli na drugim końcu miasta. Dyspozytor z poczuciem humoru powiedział jej przez telefon by na kursie powrotnym rozejrzała się po drodze czy gdzieś nie stoi drugi wagon Ponoć jeszcze 2 razy dzwoniła, że nigdzie go nie ma
no to ja jestem ciekaw niektórych reakcji????
@Adam G.: w Gdańsku w lutym 2009 a wcześniej w sierpniu 2008, tyle że w obu przypadkach wagon się nie "odczepił" a zwyczajnie wyrwany został sprzęg w jednym z wozów
Wrzesień 2009 rok, Toruń. Podobna sytuacja jak powyżej opisana w Gdańsku.
Luke tak co do opisu, obecnie rozłączany jest tylko 1 skład na weekend na 1, 3 brygada jest obsadzana stopiątką bo na 9 nie są one już prawie używane.
Masakra, do tej pory o takich przypadkach słyszałem wyłącznie w niezbyt realnych anegdotkach
Wagon ten nie stał na przystanku, stał na wysokości ul. św. Barbary, a nawet chyba jeszcze trochę bliżej ronda. Był to wagon 238. Zatrzymanie nie trwało kilka minut jak piszą w artykule. Po ilości tramwajów oceniam zator na jakieś 30 minut (stały min. cztery dwunastki, dwie dwójki), sam to obserwowałem 15 minut. Ale trójka kursowała normalnie, więc pewnie stąd to stwierdzenie.
W Warszawie takie sytuacje oczywiście też się zdarzały - w 2010 roku na pewno także! Ale dokładnych przykładów nie przytoczę "z głowy", bo za dużo mamy tych wszystkich zdarzeń Z kolei z "opowieści" znam przypadek, że kiedyś przy dojeździe do przystanku na Wiadukcie Poniatowskiego w jakichś "parówach" na 22 przy hamowaniu z dużej prędkości poszedł sprzęg, II wóz początkowo został nieco z tyłu, a następnie z dużą siłą dojechał do w zasadzie już stojącego I wozu - było z tego niestety poważne "wóz-w-wóz" z rannymi... Więc generalnie sytuacja taka wcale nie jest taka nietypowa :> /kl
Kiedyś słyszałem opowiastkę, że w pewnym składzie poznańskim zerwał się sprzęg, ale zorientowano się dopiero... po zjeździe na zajezdni. Czy to w ogóle możliwe, nawet przy idealnie ustawionych prądach?
Jednym z celów ustawiania prądów w 105-tkach jest eliminacja mechanicznego zużywania się spinaczy na skutek różnic w siłach ciągu lub hamowania.
Chodzi mi oto, aby potwierdzić/obalić ten "mit". Czy da się tak ustawić prądy, że skład nie rozjedzie się już po kilku przystankach (zakładając brak poślizgów)?
Teoretycznie jest to możliwe. W praktyce dokładność ustawień nie jest aż tak duża, by wagony jechały idealnie tak samo przez kilka kilometrów. Powiem inaczej - da się zrobić tak, żeby drugi wagon nie został w tyle przy rozpiętym sprzęgu - ale w ten sposób, że będzie silniej ciągnął i uderzy w pierwszy, a dalej będzie już go pchał. Z opowieści wiem, że wielokrotnie już zdarzyło się to na naszych szczecińskich zajezdniach, że przy przeglądach wagonów zapomniano o spinaczu i ruszono, czego skutkiem były potem porwane przewody lub kolizja.