To chyba najciekawszy pojazd spotkany w tym miasteczku, choć w sumie licho wie, co to jest. Jest prawostronny (więc kierowca ma przerąbane), a jedynie drzwi dla studentów są dorobione po lewej stronie. Nadjechał w najgorszym możliwym miejscu i momencie - gdy już z biletem w zębach siedziałem w tym busiku. Ale zaryzykowałem, wybiegłem i nie przejmując się protestami kierowcy sfociłem, po czym wróciłem do busika. Niestety, zdjęcie było totalnie pod słońce, więc sporo się namęczyłem, żeby cokolwiek z niego wyciągnąć.
Komunikacja busikowa po tureckiej stronie jest zorganizowana dość interesująco. Jadąc ze stolicy zapłaciliśmy gadającemu przez telefon wąsatemu kierowcy. Wyglądał na zdziwionego, ale sałatę zgarnął, reszty nie wydając. Po drodze wsiadł do niego ktoś, wyglądający na pracownika, ale o bilety nie pytał. Wszystko wyjaśniło się w drodze powrotnej. Na dworcu (gdzie oczywiście nie ma rozkładów, ale busiki jeżdżą dość często) chodzi pan i sprzedaje bilety. Na kolejnych przystankach ludzie wsiadają i zajmują miejsca, jakby nigdy nic. I dopiero w połowie trasy wsiada konduktor, sprawdza bilety, a nieposiadającym sprzedaje. Ciekawe.
W ogóle jazda rozklekotanym, ale ostro cisnącym przez górską drogę journeyem, z wiatrem z okien we włosach, była bardzo miłym przeżyciem.
Po raz kolejny sprawdza się zasada, że na Cyprze Północnym spotkanie normalnego autobusu jest możliwe, ale pod warunkiem, że będzie to przewóz szkolny, uniwersytecki albo jakiś turystyk.
Girne to chyba najładniejsze miasteczko na Cyprze, tyle że znajduje się w oficjalnie nieistniejącej części tureckiej. Dysponuje portem weneckim (coś na kształt portów na Krecie) i zamkiem tuż przy nim. A przy porcie zabudowania miasta znajdują się na skarpie, gdzie można znaleźć fajną knajpkę.
Tutaj widzimy "główny dworzec autobusowy", skąd bardzo sprawnie odjeżdżają busiki do wielu miejscowości.
3 september 2016 - Cypr, Çatalköy. Autobus wyrusza w kurs z hotelu do pobliskiej Kirenii. Obecnie tereny te są kontrolowane przez tzw. Turecką Republikę Cypru Północnego.