Not logged in | Log in | Sign Up
Wczoraj ujeżdżałem linię, która na 44 min jazdy w jednym kierunku ma 5 min przerwy z jednej strony i 7 z drugiej (z wyjątkiem dwóch przerw posiłkowych wydłużonych z 5 do 25 minut). W praktyce jeździ się w kółko, bo w polskich realiach nierzadko faktyczny czas jazdy jest dosyć losowy (pomijam patologie, gdy jest po prostu nierealny), zaś czas rzekomego postoju zawiera w sobie czynności techniczne związane ze zmianą kierunku jazdy. Może to niektórych bardzo kłuje w oczy na papierze, ale 5 minut przerwy to w praktyce 0 minut.
Wczoraj i dzisiaj ujeżdżałem linię, która na 31 min jazdy w jednym kierunku ma 1 min przerwy z jednej strony i 7 min przerwy z drugiej (pomijam przerwę socjalną). Najczęściej jest: ogień, przyjazd - odjazd i ogień. Prawda, że następuje większa praca przewozowa na jednostkę taborową i lepsza efektywność ekonomiczną, ale nie zapominajmy o jednostce ludzkiej, która dowodzi tą jednostką taborową.
W Szwajcarii sobie z tym poradzili zmieniając kierowców co kilka kółek. Ale wozy jeżdżą w kółko, bo najwyraźniej stwierdzili, że pojazd za kilkaset tysięcy euro, który więcej stoi jak jeździ to jednak zbytnia ekstrawagancja.
@Misiek: ano właśnie, problemem jest tu chyba święta zasada o przywiązaniu kierowcy do wozu przez całą zmianę.
Dodałbym jeszcze: brak odpowiedniej infrastruktury (m.in. buspasów, które powodują, że przejazdu jest stały i zasadniczo pewny), słaba unifikacji taboru lub chociaż wyposażenia pojazdów, ale też nadmierne uleganie presji związków zawodowych.
Jeśli wóz nie byłby w stanie przyjechać na swój planowy odjazd - a najczęściej to właśnie jest w Polsce problemem przy krótkim postoju - to cóż z tego, że kierowcy się zmienią? Można to rozwiązanie wprowadzić tylko na liniach, na których z prawdopodobieństwem bliskim 1 opóźnienia nie wystąpią.
Otóż to! U nas testowano system z podmianami prowadzących. Burdel był niemożebny, bo przez sporą zawodność czasową naszej komunikacji wszystko do pętli docierało losowo i czasami nie było komu prowadzić wozu dalej.
A system przesiadania się motorniczych obserwowałem w Sarajewie. Wygląda na to, że całkiem nieźle to działa. Ale tam poza szczytem w zasadzie funkcjonuje jedna prosta linia o całkiem niezłej częstotliwości.