Not logged in | Log in | Sign Up
MASAKRA!!!!!! Biegli podejrzewają że kierowca zasłabł, biedni pasażerowie... :( Autobus pewnie na żylety.
Wiadomo, szkoda człowieka. Jechał sobie pewne do sklepu, pracy, tak jak i my. Każdemu się to mogło trafić, wielka szkoda (*). A tego wozu nie będzie mi jakoś specjalnie szkoda, nie przepadam za nowymi pojazdami.
Z tego co mówili w telewizji, żyje "jest przytomny i odpowiada na pytania".
a jeśli jest na gwarancji to co ? Producent go nie naprawi ?
Co za dno się wypowiada... Autobus jest najmniej ważny, jak nie ten, to będzie inny. Ludzi najbardziej szkoda.
Mateusz2292 - a od kiedy producent w ramach gwarancji miałby naprawiać uszkodzony autobus?
Brak słów co do Ciebie ~aa... jest Ci szkoda wozu z którym w każdej chwili mogło by się coś stać...? To tylko maszyna, a człowiek to człowiek. Mi autka tego szkoda nie jest.
Rafał - pytanie do znawcy. Rozumiem, że prócz typowej już dla ZTMu "czarnej skrzynki" w tych autobusach jest zapis obrazu "na kierowcę" ??
Nie wiem, nie pracuję w Warszawie.
@x - ciekawe, czy tak samo byś pisał, gdyby to ktoś z twojej rodziny ucierpiał.
Zginął człowiek, a ci się martwią o autobus i pieniądze (nie swoje zresztą). Bez komentarza...
Z tego co mówili to chyba nie było tam żadnego wideorejestratora skoro Policja prosi świadków o nagrania ze swoich samochodów. Chociaż w sumie w starszych pojazdach instalowano kamery.
Dopiero co się dodatkowo szkoliliśmy w pogotowiu na wypadek takich zdarzeń (masowych). Gdyby to były Katowice a nie Warszawa to dzisiaj pewnie miałbym prawdziwy egzamin. Oby wszyscy szybko wrócili do zdrowia.
Nieciekawie to wygląda. Współczuję tym, co podróżowali tymże autobusem, a zwłaszcza rodzinie tej osoby, która zginęła. Natomiast zastanawianie się nad przyszłym losem wozu jest co najmniej nie na miejscu.
Szkoda autobusu, ale bardziej szkoda ludzi, którzy byli w środku. Autobus da się odbudować czy też kupić nowy, a ludzkiego życia nie da się od tak naprawić czy przywrócić do życia, Oby te osoby, które były w tym autobusie w miarę możliwości szybko wróciły do zdrowia.
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdyby zamiast "najazdów" do skoku był tam typowy dla autostrad rozjazdowy odbijacz to by do tego nie doszło. Wybaczcie za spekulację.
@dev3 Rzecznik SB&C podał informację, że te autobusy posiadają kamery skierowane na kierowcę
Nie wiem co było niestosownego w komentarzu że autobusy Arrivy nie mają AC...
Niektórzy podejrzewają, że kierowca zasłabł przez trudności w oddychaniu związane z naszymi kochanymi maseczkami.
Z materiału z wideorejestratora samochodu jadącego po wewnętrznej nitce, widać, że autobus jechał na prawym pasie, a kierowca próbował kilka metrów przed zjazdem wjechać na ciężarówkę z kontenerem. Wjechał jednak w barierkę i z impetem wyleciał z wiaduktu...
Szkoda ludzi w tym wypadku, w sumie linia kursująca po mojej okolicy.
Może bardziej niewygodnego niż niestosownego bo pisują tu osoby związane z Arrivą. Ale w sumie AC nie jest obowiązkowe, więc nie wiem w czym problem.
Szczerze mówiąc szczęście w nieszczęściu, że nie było więcej ofiar. To bardzo poważny wypadek, wóz spadł z dużej wysokości. Nie chcę myśleć co czuli ludzie w środku podczas spadania...
Czy można prosić o przestawienie zdjęcia również na inne niż polska perspektywy?
Kogo obchodzi co będzie dalej z autobusem, kiedy cała Polska martwi się o zdrowie wszystkich poszkodowanych???!!!
Bo to fotogaleria tematyczna, a nie forum Superexpresu czy innego tabloidu :>
Jest filmik z chwili wypadku: https://twitter.com/i/status/1276171891749851143
Lepsza jakość: http://rasp-fakt24.pulsevideo.eu/2181226.1688978251
Może to nie jest moment na tego typu ciekawostki, ale ponad 30 lat temu na tym samym rozjeździe w podobnych okolicznościach miał wypadek Ikarusa. Też sekcja A spadła i oderwała się od sekcji B.
A czy ten autobus nie powinien jechać w tym miejscu prosto ? Trochę to wygląda, jakby kierowca jechał pasem do skrętu w prawo, zagapił się i w ostatniej chwili chciał zmienić pas
@Michał K.: wróciłem właśnie do domu, ale rzetelny opis to już raczej jutro. /kl
Makabra ten wypadek, mam nadzieję że ludzie dojdą do zdrowia, autobus teoretycznie da się naprawić ale to będzie najpewniej nieopłacalne. Oby szybko zostało wszystko wyjaśnione
Mnie to kierowcy bardzo szkoda. Pewnie zwalą na Niego winę, a on sam na pewno nie wybaczy sobie tej sytuacji, ktokolwiek by nie był winny.
Podobno kierowca miał 39 stopni gorączki, przy takiej temperaturze mógł jednak zasłabnąć, mieć spowolnioną reakcję, nie ma co oceniać kierowcy. Jechał niewłaściwym pasem, ale mogło to być spowodowane jednak zasłabnięciem
@Marcin: Oby się nie skończyło na tym, że mu covida wcisną...
To nie wypadek. To katastrofa.
@Zdenek: z ciekawości - jest jakieś foto, albo jakiś nr boczny ?
@jasiok: Jest: http://omni-bus.eu/archiwum/displayimage.php?pid=102244
Wielka tragedia.
@Marcin: Jeśli prawdą jest, co piszesz, to organy ścigania będą musiały zbadać po pierwsze dlaczego w takim stanie usiadł za kierownicą (bo mając 39st.C, musiał odczuwać, że nie jest w pełni sił), czy zgłosił przełożonym (dyspozytor?) i co oni na to. Ja wiem, jak to wygląda w praktyce i bardzo mi gościa szkoda, ale w tym zakresie może go to bardzo drogo kosztować...
A czy ktoś wie, czy w Arrivie badają teraz temp. przy obejmowaniu pracy?
W RMF mówili przed chwilą, że w krwi wykryto amfetaminę, a w kabinie znaleziono woreczek z narkotykami.
Jeżeli to jest prawdą, to zmienia postać rzeczy i - powtarzam: o ile to prawda - chłopak ma posprzątane na własne życzenie. Co innego jest błąd, niedyspozycja, a co innego jazda pod wpływem.
@Michal Kaminski: Jeżeli zgłaszał złe samopoczucie i/lub gorączkę przełożonym a ci i tak wsadzili go za kierownicę, to bardziej obciąża to firmę.
@Krzychu: No to chłop z 15 lat dostanie. Albo i lepiej. W radio mówili, że znaleźli przy nim woreczek z białym proszkiem. Nie chciałbym być teraz w jego skórze.
Ktoś też pisał na forum Warszawskiej komunikacji, że gość był na kilkutygodniowym zwolnieniu z powodu bólu kręgosłupa i dopiero wrócił. Nie chciał za bardzo iść na kurs ale dyspozytor nalegał, bo nie było za bardzo nikogo na zastępstwo. Może tym proszkiem chciał się znieczulić? To jest jakaś opcja ale nie wiem na ile prawdziwa.
@ Piotr Nalepa: tak, właśnie o takie okoliczności mi chodziło. Jeśli zgłaszał przełożonym, to ich odpowiedzialność byłaby dość oczywista. Rozważałbym ją nawet w sytuacji, gdyby sam kierowca nie zgłosił - czy aby na pewno istnieją i czy są przestrzegane procedury oceny zdolności kierującego do rozpoczęcia pracy?
Odnośnie odpowiedzialności karnej trudno na razie przesądzić, dość pewny jest zarzut sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, której skutkiem jest śmierć człowieka, ale czy umyślnie (2 do 12 lat) czy nie (6 mies. - 8 lat) - to już się dopiero dowiemy. No też pytanie, czy faktycznie był w stanie po użyciu środków psychoaktywnych - wtedy max to 15 lat. Wymiar kary w konkretnej sprawie to już wynik bardzo wielu czynników i okoliczności faktycznych zarówno dotyczących czynu jak i sprawcy, stąd nawet nie podejmę się spekulować w tym zakresie.
@Michał - umyślnie w tym przypadku ciężko będzie udowodnić. To, że odkurzał nosem jest już pewne. Same zarzuty to tylko lista życzeń proroka. Dalej jest sąd.
Co do drivera. Jeśli był pod wpływem pracodawca może dochodzić pełnej kwoty straty wynikłej ze szkody powstałej na mieniu przez takiego pracownika.
Jeszcze taki ciekawy link: http://www.brd24.pl/wp-content/uploads/2020/06/grota-roweckiego.pdf
To już potwierdzone - zarzut katastrofy w ruchu lądowym + posiadanie narkotyków. Będzie mu się ciężko z tego wyplątać https://tvn24.pl/tvnwarszawa/najnowsze/warszawa-wypadek-autobusu-na-trasie-s8-prokuratura-kierowca-byl-pod-wplywem-narkotykow-4621144
Zedytowałem opis, by skrótowo zawierał najważniejsze informacje. Jakby coś więcej się pojawiło to będę dopisywać.
Kierowca był wcześniej karany 13 razy (listopad 2014 roku - maj 2018 roku) m.in. za wykroczenia w ruchu drogowym - przekroczenia prędkości, a także nie stosowania się do znaków i sygnałów drogowych
Źródło: http://infobus.pl/kierowca-autobusu-ktory-spadl-z-s8-byl-pod-wplywem-amfetaminy_more_125222.html
Już jakaś pisowska menda się przywaliła do czaska, że jak rekrutuje kierowców. Bagno.
Niebywałe. Jakim kretynem trzeba być, aby wsiąść za kierownicę będąc nafetowanym? I to za kierownicę autobusu?! Już nie wspomnę o tym, że był zwykłym piratem drogowym. Tutaj serio wiele ogniw zawiodło, ot chociażby nie powinien przejść badań psychologicznych na kierowcę zawodowego.
@Tatuś Tatuś: Do czaska może i nie, ale przywalanie się do przewoźnika jest całkowicie zasadne. Zatrudnili pirata drogowego.
Po prostu jestem w szoku jak przeczytałem o narkotykach i tym jakie rewelacje jeszcze się pojawiły. Wczoraj było mi szkoda kierowcy, ale teraz? Pytanie czy pasażerowie mogą pozwać Arrivę jako firmę, która zatrudniła takiego kierowcę? Trudno uwierzyć, że firma nie wiedziała kogo zatrudnia (mam na myśli wykroczenia, stracone prawo jazdy).
Było sporo ogłoszeń wtedy na gazowce i widać była niezła łapanka na kierowców i brali kogo popadnie...
@abrik: Zamiar ewentualny, a ten jest formą umyślności, jest możliwym w takiej konfiguracji okoliczności faktycznych udowodnić i sam byłbym za tym, żeby taki zarzut postawić. Czy się ostoi w trakcie postępowania sądowego, zobaczymy. Osoba, która siada za kierownicę takiego wozu z tak wysokim stężeniem amfy, zdaje sobie sprawę, że może spowodować wypadek i godzi się, że taki skutek może nastąpić. Takie jest moje zdanie.
Potem piszesz odnośnie odpowiedzialności majątkowej, czyli rozumiem cywilnoprawnej. Organizatorem przewozu jest chyba `statio municipali` Miasta Stołecznego Warszawy, więc niestety w pierwszej kolejności finansowo beknie jednostka samorządowa. Jaki będzie regres do firmy przewozowej? Nie znam umowy, nie wypowiem się. W jakim stopniu regres do kierowcy będzie skuteczny zależy w pierwszej kolejności od formy jego zatrudnienia. Jeśli umowa cywilnoprawna to w ogóle nie ma limitu, całość odpowiedzialności może go obciążać. Jeśli był na umowie o pracę, to stwierdzenie winy umyślnej w rozumieniu kc również obciąża go w całości, w wypadku winy nieumyślnej mówimy o trzykrotności wynagrodzenia. Tak baaaardzo ogólnikowo i w oooogromnym skrócie pisząc.
Już samo spłacenie nowego Solarisa to jest obciążenie na całe życie, a i tak z długiem umrze. Pozwy od ofiar i rodziny zabitej. Kasa za akcję ratowniczą! Może i z przechowalni kiedyś wyjdzie, ale co z tego. Life`s over.
@Adam023: tak, pasażerowie mogą pozwać. Ja doradzałbym dochodzenie roszczeń przeciw organizatorowi, bo to z nim zawiera pasażer umowę przewozu, a w przeciwieństwie do firmy, która zawsze może się zwinąć czy przekształcić zawsze będzie wypłacalny. I z doświadczenia zawodowego powiem, że w tych okolicznościach odpowiedzialność może być naprawdę wysoka, zwłaszcza, że apelacja warszawska z wysokością zadośćuczynień się nie obcina jak na polskie warunki. Jedna kobieta straciła życie. Mówi się o ciężkich obrażeniach 17-latki. Niewyobrażalny ludzki dramat. Nie chcę być źle zrozumiany, bo wiem, że zabrzmi to paskudnie, ale jestem pewny, że prawnicy z firm odszkodowawczych już do ofiar i ich rodzin dotarli.
Ja też. I wczoraj współczułem kierowcy i wszystkim. Ale wykazał się niewyobrażalną głupotą. Tym bardziej, że czytałem też, że był na urlopie tacierzyńskim więc ma dziecko i zapewne partnerkę. Jak można postąpić tak nieodpowiedzialnie?
Na reportażach z miejsca wypadku widać, że było sporo rannych. https://www.youtube.com/watch?v=VPAlImSgBCo&feature=emb_title
@Piotr Nalepa: straszne wrażenie robi ten początkowy fragment, gdzie widać w tle, że ktoś robi rannemu masaż serca... Miejmy nadzieję, że pomógł.
@Michal Kaminski: Na wykopie brat tego reanimującego pisał, że to jest ta jedyna ofiara śmiertelna właśnie. I w sumie miejsce resuscytacji pokrywa się z miejscem gdzie stał parawan na tym zdjęciu. No i tak, cały materiał robi ogromne wrażenie, zwłaszcza zachowanie kierowcy. Najpierw panicznie czegoś szukał, a potem już wiedział załamany. Wiedział, że życie się dla niego skończyło. Doskonały materiał edukacyjny. Powinien to zobaczyć każdy, kto uważa, że "od jednej ścieżki/kielicha jeszcze nikt nie umarł".
@Piotr Nalepa: masz rację. Ja taki "materiał szkoleniowy" przeszedłem dobrych kilka lat temu na pogrzebie kumpla ze studiów, który z jednej strony pisał doktorat o ustawie o zapobieganiu narkomanii, a z drugiej próbował na sobie działanie różnych substancji. Stąd do narkotyków mam określony stosunek... Dlatego wiem, że zażywanie zawsze - ZAWSZE - kończy się tragedią.
Trzeba być kretynem, żeby w takim stanie wsiadać za kierownicę i być może ćpać w pracy. Narkotyków nigdy nie próbowałem i nie zamierzam brać, ale piwo od czasu do czasu wypiję. Ale zawsze piję je, gdy mam wolne i nie będę musiał kierować czymkolwiek, aby mieć pewność , że w razie czego alkomat pokaże 0. Za duża odpowiedzialność spoczywa na kierowcy, ryzyko jest ogromne i jak widać można sobie zniszczyć resztę życia w parę sekund.
W PKS-ie kierowcy, których dyżurny chciał ściągnąć z wolnego mówili: "Nie mogę, boi wypiłem 2 piwa".
Michał - dziękuje. No a skoro pozwalamy sobie na rozmowę to proszę powiedzcie mi jaka wg Was jest realna skala tego zjawiska? Tylko szczerze. Czy spotkaliście się już z kierowcami w stołecznej KM szorującymi nosem żeby wyjeździć te 400 - 500 h miesięcznie?
Na autobusach skala jest raczej marginalna - nie zarabia się takich pieniędzy, żeby warto było sięgać po takie substancje, a do tego wpływają one na zachowanie i prędzej czy później powinno to być widoczne w interakcji z pasażerami czy innymi kierowcami. Problem raczej jest na tirach, gdzie pieniędzy zarabia się dużo więcej, a interakcje z innymi ludźmi są bardzo ograniczone... Ten kierowca nie powinien przejść psychotechniki, bo jego piractwo drogowe i zainteresowanie używkami są osobowościowo spójne i takie rzeczy, pod warunkiem uczciwie przeprowadzonego badania, wychodzą. Mam nadzieję, że prokuratura zweryfikuje jakość wykonanych badań.
empi - czyli uważasz, że skala problemu narkomanii nie jest podobna do skali występującej z alkoholem? W naszej branży ludzie "przesiedli" się z wódy na dragi. No i rozwój farmakologii wpływa, że dużo mamy "pod ręką" (może to jest też odpowiedź). Mimo dużej interakcji ryzyko mniejsze bo "nie wali" z ryja
Teraz podali w tv, że kierowca przyznał się do zarzucanych mu czynów.
@empi: Problem na ciężarówkach czy autokarach jest marginalny (jeżeli porównywać do autobusów miejskich). Tam zarabia się na tyle dużo, że nie trzeba po nocach latać na przewozach osób, poza tym nie jest się codziennie w domu więc przez te parę dni zbytnio nie warto. Jeżdżąc tylko dużym nie trzeba fetować bo tachograf nie pozwala, a to już nie te czasy żeby każdy kierowca miał kamień filozoficzny. Kierowcy ciężarówek raczej łoją wódę żeby spać w rytm tachografu.
Wiem natomiast, że wszędzie, gdzie nie ma tacho, a gonią terminy, używki wchodzą na ostro (m.in. wśród busiarzy "robiących daleką Hiszpanię" w 24h).
Problem rozwiąże chyba tylko to, żeby się z pracy na pełen etat dało wyżyć. Inaczej ludzie zawsze będą kombinować.
Może macie rację - czas pracy w komunikacji miejskiej jest obecnie najmniej szczelnie respektowany, a do tego młodsze pokolenie faktycznie ma już znacznie większy repertuar używek. Niemniej jednak nigdy nie słyszałem, żeby coś takiego wchodziło w grę u ludzi, z którymi się zetknąłem. Mam zatem nadzieję, że to jest tylko margines. A to, o czym wspomina Piotr, że z pracy na pełny etat powinno dać się wyżyć - nie tylko ukróciłoby potrzebę pracy ponad miarę i wspomagania używkami, ale też pozwoliłoby nie zatrudniać kogoś, kto nie powinien pracować z ludźmi. Od kilku lat bierze się do tej pracy wszystkich.
Pełna zgoda Panowie. Problem z interpretacją faktu "Ex post" jest klasyczny. Teraz wszystko wiemy. Niestety nasz system prawny jest dziurawy. Nikt nie mógł się dowiedzieć, że miał tyle mandatów. Tak długo jak nie był karany to same wykroczenia nie są widoczne dla pracodawcy np.
Apropo badań - czy widzieliście kiedyś, żeby na obowiązkowych psychotestach ktoś analizował Wasze testy osobowości? Nie, pani/pan psycholog nawet do nich nie zagląda, wkłada je od razu do Twojej teczki w swoim gabinecie. Za każdym razem jak robiłem wstępne czy okresowe tak było. Podejrzewam, że te dokumenty są wyciągane są tylko w sprawach powypadkowych, czyli trochę późno na ocenę stanu psychicznego badanego, nie sądzicie? Z drugiej strony jak psycholog miałaby/miałby analizować każdy kwestionariusz z osobna to badanie nie trwało by tyle ile trwa, ale wielokrotnie dłużej, a i liczba osób badanych danego dnia byłaby o wiele mniejsza. Kłaniają się koszta badań i ograniczona dostępność wykwalfikowanych psychologów.
ddzkm - analizują. Mają wzory / kalki. Przykłada i jeśli mieścisz się w medianie to ma wyjebane. Tylko jeśli wynik nie mieści się w zakresie to wtedy sprawdzają bardziej szczegółowo. Oczywiście należy też pamiętać, że badany nie musiał manifestować objawów na badaniu. Testy są ogólnodostępne. Każdy może się tego nauczyć na pamięć. To jest jak z rekrutacją do pewnej mundurowej formacji. Wszystkiego można się wyuczyć przez wielokrotne powtórzenie.
Właśnie problem z perspektywy firmy w zasadzie jest inny - możesz żądać świadectwa niekaralności, różnych oświadczeń (przynajmniej 3 lata temu tak było a wątpię by się zmieniło) ale nie możesz żądać od gościa ile ma punktów karnych, jakiejś historii jego wykroczeń - nie ma podstawy prawnej i w zasadzie poza policją nie ma do tego dostępu. Do tego test na obecność narkotyków można zrobić tylko w obecności policji i jak masz uzasadnione podstawy. Osobiście uważam, że pewne zmiany w prawie są koniecznością - pracodawca zatrudniając pracownika od którego zależy zdrowie i życie ludzi powinien mieć większe możliwości prawne jego sprawdzenia. Co dają psychotesty na chwilę obecną? Praktycznie nic. Sprawdzać można codziennie czy kierowca nie jest pod wpływem alkoholu ale nie narkotyków. W przypadku prowadzenia autobus powinna być taka możliwość wykonania testów na narkotyki na dyspozytorni losowo albo całościowo co jakiś czas na każdym kierowcy. Tutaj przepisy są spóźnione i to są realne problemy a nie teraz próba obracania kota ogonem, że prokuratura będzie badała jak gość został zatrudniony, jak go sprawdzali.
Generalnie, problem z badaniem narkotyków jest taki, że dostępność narkotestów nie jest tak duża jak alkomatów. Bardziej zastanawiające jest, że nikt nie zwrócił uwagi w jakim jest stanie ten kierowca. Jeśli brał amfę na pętlach to raczej jest mało prawdopodobne, żeby nikt nie widział (Pętle Szczęśliwice i Nowodwory są zwykle zapełnione autobusami i niemało się tam kręci osób). Być może nikt nie chciał się wtrącać w nie swoje sprawy. Takie podejście już raz doprowadziło do tragedii (konkretnie w Łodzi w styczniu 2014 roku). To tylko pokazuje, że obojętność często może pośrednio przyczynić się do tragedii
Inna sprawa, że dopiero ta tragedia sprawi, że Zbiorkomy zaczną masowo badać kierowców. Klasyczny przypadek post factum. Być może przepisy zostaną zmienione tak, aby uprościć badania na narkotyki wśród kierowców pojazdów komunikacji miejskiej.
Porządnie zrobione badanie psychologiczne kierowcy, na którego podstawie można coś wnioskować, trwa 1,5 godziny. Nie wydaje mi się, żeby którykolwiek z nas takie kiedyś przeszedł. W praktyce wszyscy klienci chcą, żeby trwały jak najkrócej i żeby każdy je przechodził. Pracodawcy potrafią przywozić autobusem całą wycieczkę pracowników na zrobienie badań i ma to się zrobić w 2-3 godziny. Tak więc badania psychologiczne kierowców to teraz w dużej mierze zwykła formalność i ewentualne odrzucenie kogoś, kto już naprawdę nie ogarnia rzeczywistości.
Niestety, ale wszystkie badania "do pracy" to formalność. I 99,9% traktuje je jako zło konieczne.
Sam byłem kiedyś przebadany na zasadzie - lekarka pyta czy jestem zdrowy, odpowiedziałem, że tak. No to pani z uśmiechem od ucha do ucha, że należy się 50zł i podać dane do faktury......
Podobnie badał kierowców lekarz z Mławy. Wchodziło się po 2-3 osoby do pokoju i gościu pyta: "Pali pan?" "Zdrowy pan jest?" Mnie jeszcze skwitował zdaniem: Pan to nie jest z Mławy, bo ja wszystkich z Mławy znam".
Swoją drogą, jak feta mogła wpłynąć na ten wypadek? Teoretycznie ten narkotyk wzmacnia koncentrację - zatem, kierowca mógł mieć zjazd (i dlatego by nic nie pamiętał)? A może jeszcze coś innego?
Jak ostatnio robiłem badania, to doszedłem do wniosku, że żaden z lekarzy, jakich na nich spotkałem, nie miałby szans otrzymać dopuszczenia nawet do sprzątania kibli. To byli emeryci z ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu.
Natomiast gdy się chce zostać kierowcą autobusu w Zürichu, to oprócz zaświadczenia o niekaralności, trzeba przynieść swój "życiorys" jako kierowcy samochodu z policji.
Wstrzymajcie się z opinią dopóki nie będzie dokładnych opisów i wydarzeń ustalonych przez sąd. Jednego dnia było "szkoda kierowcy", drugiego "do pierdla z nim". Wstrzymajcie się, żeby nikt z Was nie musiał później żałować tego co napisał. Każdy zapomniał chyba o prawniczej zasadzie domniemania niewinności.... a (pseudo)specjalistów od prawa w komentarzach można liczyć na wielu palcach nie tylko u samej ręki...
Jak ma niby działać domniemanie niewinności, jeśli kierowca przyznał się do winy?
Momentami mam wrażenie, że niektórzy tutaj gonią własny ogon pisząc w kółko o tym samym. Dajcie sobie siana z dyskusją już, serio.
@empi: Oskarżonego uważa się za niewinnego, dopóki wina jego nie zostanie udowodniona i stwierdzona prawomocnym wyrokiem (art. 5 § 1 k.p.k.) A no choćby dlatego....
Przepis dotyczy konsekwencji karnych przestępstwa, a nie cenzurowania dyskusji. @Mrozard: dla wielu osób związanych z środowiskiem to wydarzenie jest dość szokujące. Dyskutowanie w kółko o tym samym jest widocznie potrzebne. Nie musisz tego czytać
Kilka kwestii:
@Ikarus132 -> pytasz jaki wpływ miała "feta" na spowodowanie wypadku. Po pierwsze ta substancja wywołuje szereg działań oprócz poprawy koncentracji. Zmienia między innymi sposób postrzegania odległości. Zresztą niech specjaliści w dziedzinie toksykologii się wypowiedzą. Poza tym sam fakt bycia pod wpływem powoduje, że karę za spowodowanie katastrofy można zaostrzyć, mówi o tym przepis art. 178 kodeksu karnego. Pomijam już całkowicie, że sam fakt posiadania tejże substancji jest penalizowany przepisami ustawy o zapobieganiu narkomanii (i słusznie).
Nawet gdyby kierowcę oczyszczono z zarzutu spowodowania katastrofy to odpowie za prowadzenie w stanie po użyciu substancji psychoaktywnej (178a kk) i jej posiadanie.
@empi-> domniemanie niewinności (nawiasem pisząc ma nawet umocowanie konstytucyjne, art. 42 bodajże) a przyznanie do winy to dwie kompletnie różne sprawy. W polskim prawie karnym nie obowiązuje zasada "confesio regina probationum est = przyznanie jest królową dowodów", a to oznacza, że teoretycznie Sąd może uznać obejmujące przyznanie wyjaśnienia oskarżonego za niewiarygodne i go uniewinnić. Dowody są nie liczy, ale waży, ocenia je w ramach dyskrecjonalnej władzy sędziowskiej w ramach swobodnej oceny dowodów i zarówno waży całość materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie jak i poszczególne dowody. Jeśli jest coś niezrozumiałe - proszę pytać, spróbuję z polskiego na nasze przetłumaczyć, bo wiem, że czasem posługuję się pewnymi skrótami.
Natomiast na pewno nie powinno się traktować owego kierowcy jak przestępcy, póki wina nie zostanie mu udowodniona w prawomocnym wyroku. Osobiście uważam, że cytując i komentując informacje prasowe w temacie, tej granicy nie przekraczamy.
@Michał Kaminski: amfetamina jest oczywiście substancją zakazaną, a prowadzenie pojazdu pod jej wpływem jest działaniem bardzo niebezpiecznym i stojącym w sprzeczności z mądrością. Tym niemniej, pytałem o skutki samego zażycia, takie jak właśnie zmiana sposobu postrzegania odległości.
@Michał Kamiński - tak jak wspomniałem wcześniej, przepis dotyczy konsekwencji karnych, a nie prowadzenia dyskusji na temat zażywania środków psychoaktywnych przez kierowców zawodowych oraz systemowych sposobów na przeciwdziałanie temu. Tak dyskusja jest potrzebna niezależnie od tego czy ten konkretny kierowca zostanie prawomocnie skazany, czy nie.
Nie zostanie, choćby z powodu zrobienia na złość prokuratorowi, który uzależniony jest od prokuratora generalnego, a ten od Ziobry. A ponieważ w reżimowej tvp pojawiły się reportaże o tym, że Arriva jest niemiecka i o warunkach pracy tam. Nie chcę tu się wdawać w politykę, ale.
@Piotr_B
Kierowca był pod wpływem amfetaminy i polityka nie ma tu nic do rzeczy. Zrobienie czegoś takiego w stylu "na złość mamie odmrożę uszy" jest co najmniej nie na miejscu. Nie chcę ferować wyroków, ale kierowca na pewno kilka ładnych lat dostanie oraz dodatkowo będzie miał dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Ziobro jest prokuratorem generalnym osobiście. Ten człowiek doskonale urzeczywistnia ideę trójpodziału władzy
@Piotr_B: Naprawdę myślisz, że prokuratura zrobi taki szwindel jak na prowincji? https://piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl/pijany-policjant-z-kmp-w-piotrkowie-uczestniczyl-w-kolizji/ar/c1-7750371
Moi drodzy kończąc waszą dyskusję winny czy nie, napiszę tak iż pierwsza wersja zeznań nie pamiętam nic urwał mi się film, nie przyznaję się. W piątek wieczorem odtworzono podejrzanemu film z 9931 KTJ, KKK, po chwili przyznał się do wszystkiego. To co mogę napisać po obejrzeniu filmu no cóż amfetamina zrobiła swoje. Prędkość przy spotkaniu z barierami 54 km/h. Hamowania brak. Lekkie odbicje w lewo i .... wiadomo. Nie zasłabł.
Myślę że prokuratura udostępni ten dowód po zakończeniu postępowania karnego dla OSK kierowców. Co powoduje amfetamina i telefon....
Miłego wieczoru.
Koszta będzie płacił i on i jego dzieci.
KTJ - kamera toru jazdy. Już to kiedyś wyjaśniałem. A zasłabnąć nie mógł, bo... sam powiadamiał dyspozytora o tym co narobił. /kl
KTJ - kamera toru jazdy
KKK - kamera kabiny kierowcy
Do tego jest jeszcze w tym Solarisie:
KPP - kamery przedziału pasażerskiego
KC - kamera cofania która o dziwo co nas zdziwiło rejestruje cały czas
Producent autobusu też się przyczynił do wyjaśnienia sprawy gdyż okazało się iż z komputera sterującego pracą podzespołów w danym autobusie można wyciągnąć parametry pracy silnika, skrzyni biegów, co daje możliwość ustalenia prędkości, który bieg jest zadany w skrzyni na jakich obrotach pracuje silnik i kilka pomniejszych parametrów temperatura itp, i na tej podstawie biegły dość precyzyjnie może ustalić prędkość z jaką porusza się autobus i po nagłym spadku biegów i obrotów czy była próba hamowania. Myślę że zaspokoiłem waszą ciekawość reszta do rozstrzygnięcie przez sąd. Stąd takie czarne skrzynki się przydają.
Co do kwestii odszkodowania no cóż sprawa wygląda następująco:
W naszej kancelarii mamy już trzy osoby poszkodowane którym za darmo powtarzam za 0 złotych, zaproponowaliśmy poprowadzenie spraw. Stąd znalazłem tutaj zdjęcia które są w mniejszym lub większym stopniu potrzebne tylko dla naszej działalności nigdzie nie będą publikowane lub używane w jakiejkolwiek sprawie. Człowiek zbiera sam materiały, jakże internet jest potrzebny mało kto wie.
Wszystkie sprawy odszkodowawcze zostaną wytoczone przeciwko ZTM Warszawa niestety bo w myśl regulaminu kupując bilet umowę transportu podpisuję z tą instytucją. Myślę że ZTM jest ubezpieczony a sam ubezpieczyciel wystąpi z regresem albo do przewoźnika któremu zlecił feralny kurs i w sumie tędy prowadzi prawna ścieżka a przewoźnik dopiero do domniemanego sprawcy bo póki nie ma wyroku dalej jest nie winny choć sprawa wydaje się prosta ale zostawmy to ocenie sędziemu. Co innego koszty materialne za autobus itp. W tym przypadku sprawa przewoźnika. Rozważana jest też sprawa wspólnego powództwa cywilnego dla kierowcy za doznane krzywdy ale oki co kwestia rozważana. Pierwszą kwestią jest uzyskanie odszkodowania od organizatora kursu bo on odpowiada i podpisuje umowę z pasażerem. Jeśli zawiódł jakiś tryb a w tym przypadku zawiódł to kontrolę sprawuje najwyższą ZTM Warszawa.
Tyle ogólnikowo w kwestii prawnej.
Miłego dnia.
Bardzo dziękuję za zabranie głosu i wyjaśnienie tylu rzeczy! Jeśli będziesz potrzebować jakichś zdjęć z tego w większej rozdzielczości, to możesz też odzywać się na priv.
Kolega @Lipton, pisząc o zasłabnięciu, przypomniał mi historię z pewnego miasta nad Wartą, gdzie pan wjechał wypasionym mercedesem bez hamowania na chodnik i zabił jakichś pieszych. Ostatecznie go uniewinniono i twierdził, że on też jest poszkodowany. Otóż biegły orzekł, że prawdopodobnie wystąpił u niego chwilowy udar mózgu.
@Paweł W. -> z zawodowej ciekawości spytam, bo nie znam kancelarii odszkodowawczej, a od lat pracuję przy procesach podobnego rodzaju (inne stany faktyczne, ale ta sama podstawa prawna wynikająca z 415 w zw. z 444 i 445 kc), która prowadziłaby takie sprawy za "0 złotych" - rozumiem, że czasowo wykładacie koszty a umowę macie na procent od uzyskanej kwoty odszkodowania / zadośćuczynienia, które w takim stanie faktycznym dość niewątpliwie się należy.
Nie traktuj tego pytania jako przejaw niedyskrecji, ale zawodową ciekawość Na moim rynku - niewarszawskim - z reguły dochodzi takie wynagrodzenie do 30-40 % uzyskanej dla poszkodowanego sumy.
I proszę najuprzejmiej: fajnie, że wyjaśniasz innym pewne kwestie związane z prawem, ale stosuj jako-tako przynajmniej prawidłową nomenklaturę: nie ma czegoś takiego w polskim prawie cywilnym jak "umowa transportu" - jest umowa przewozu. Poza tym łączysz dwie kwestie: pokrycie wypłaconych sum na rzecz poszkodowanych z polisy ubezpieczeniowej to jedno, a regres do rzeczywistych sprawców to drugie. Choć w tym konkretnym przypadku byłbym bardzo ostrożnym, gdybym miał się zakładać, czy ubezpieczyciel zlikwiduje tę szkodę...
@Fafax: W pewnym mieście nad Wartą skazali kierowcę MPK, który zatrzymał prowadzony przez siebie autobus, który sam się zaczął rozpędzać i nie reagował na próby zatrzymania. Jakiś mądry inaczej sędzia dał autobus do zbadania producentowi, który orzekł, że nie ma w nim żadnym usterek, więc winę przypisano kierowcy, który pewnie uratował pasażerów przed groźnym wypadkiem. Czyżby chodziło o to samo miasto z tablicami SC?
@Michał Kamiński
Nie wszystko przekłada się na zarobek. My w tym przypadku nie pobierzemy żadnej opłaty. Mam dwa style pisania jeden prawniczy nie do końca zrozumiały dla ogółu i jeden ludzki taki jak tłumaczę klientowi.
Umowa z klientami opiewa na symboliczną 1zł jeśli Cię to interesuje.
Żadne procenty nie wchodzą w grę. Czemu no cóż tajemnica adwokacka.
Nie wszystko przekłada się na złotówki.
No cóż tajemnica. Natomiast żadna tajemnica, że prywatny podmiot ot tak za darmo nic nie daje.
Gdybyś pracował w kancelarii a Twojego kolegi z pracy żona miała by wypadek komunikacyjny też byś żerował na krzywdzie kolegi? Stąd decyzja szefostwa nie moja.
@Paweł W. -> Skoro decyzja szefostwa, to czemu Ty akurat o tym tutaj piszesz? I choć powołujesz się na tajemnicę, to zaczynasz pewne fakty ujawniać. Szefostwo wie? Bo ja nie byłbym szczęśliwy, gdyby moi asystenci wszem wobec rozpisywali się o sprawach, które prowadzę. Zastanów się i nie pisz pod wpływem emocji, taka koleżeńska rada.
I ponownie proszę - jeśli już wybierasz pisanie potoczną polszczyzną, to przynajmniej zadbaj o jej poprawność.
Akurat jeżeli chodzi o rejestrację parametrów jazdy i ciągłość działania kamer (i przechowywanie materiału przez 30 dni) to akurat standard ZTM w kontraktach od wielu lat.
To tak w temacie, jak to bardzo się nie dba o bezpieczeństwo w Warszawie według pewnej propagandowej redakcji.
Nie wdając się w kwestie walki komitetów wyborczych, to akurat samymi rejestratorami trudno aktywnie "dbać o bezpieczeństwo", zresztą to zapewne nie pierwszy "przypadek" tego kierowcy i jak widać kamera mu w niczym nie przeszkadzała.
@Krzychu: te dwa wypadki w mieście nad Wartą były bliźniaczo podobne, a marka obu pojazdów ta sama. Złośliwi twierdzili, że kierowca autobusu się przyzna (choć początkowo twierdził, że autobus sam przyspieszał) i sam pewnie będzie jeździł takim samochodem...
À propos samodzielnego przyspieszania - to te solarisy też mają takie skrzynie, że czasem jak się podczas ruszania zdejmie nogę z gazu, to autobus ciśnie dalej. Trzeba się przyzwyczaić, ale na początku to się człowiekowi robi ciepło...
Chyba ciężko żeby w tak ekstremalnym przypadku jakikolwiek system czy elektroniczny zapobiegł tej tragedii. Nawet alcolock nie pomoże w sytuacji jak kierowca na pętli wychyli ćwiartkę na hejnał.
Problem jest systemowy w całym kraju, skoro 1,1% kierowców przyznaje się do prowadzenia po narkotykach, a po alkoholu zależnie od badań odsetek ten sięga nawet 10% to chyba jednak problem nie jest w tym czy autobus rejestruje 58 parametr czy nie.
Swoją drogą kiedy ktoś widział w Polsce artykuł o zatrzymanym kierowcy na haju? Bo wystarczy wpisać w Google "polnische fahrer amphetamine", żeby zobaczyć że problem jest znaczny. Tylko w Polsce obecnie nie istnieje bo nikt go nie sprawdza.
W każdym razie rejestracja wielu parametrów pozwala na obiektywne wyciąganie konsekwencji od kierowców i rozpatrywanie skarg pozytywnie wpływa na jakość przewozów.
No to Arriva ma już przewalone w Warszawie. Dziś kolejny dzwon po amfie, tym razem ul. Klaudyny. ZTM na poważnie rozważa zerwanie umowy z firmą.
No ładnie. Tak sobie nagrabić w dwa tygodnie?
O 17:00 w WTP podali komunikat. Od jutra Arriva nie wyjedzie na trasy w Warszawie.
No i macie dbanie o bezpieczeństwo. Rzecznicy się tylko przelicytowują, gdzie i jakie to wszystkie nie było prawidłowe, a tych narkomanów to pewnie Andżej podstawił...