Not logged in | Log in | Sign Up
A na Pomorzu Zachodnim tego dnia było ciepło, słonecznie, ale wietrznie. Dopiero następnego dnia się zrobiło deszczowo. Pamiętam, bo z samego rana po nocce w pracy wystartowałem rowerem do Pasewalku.
Kurs z Kobylina, w wakacje tylko stamtąd wyjeżdżają autobusy. Dość często noclegi są w innych miejscowościach niż końcowy przystanek, także czasem tylko przypadkiem można je trafić.
W Krakowie też była wtedy ładna pogoda. Wiatr jest najgorszy podczas wycieczek rowerowych, zwłaszcza że często wieje z naprzeciwka. Ale najbardziej zapadła mi w pamięci jazda w ulewnym deszczu przez lasy na trasie z Wyszkowa do Łochowa w 2005 roku. Jechałem wtedy śladem wichury, która na mej trasie była zaledwie kilka dni wcześniej.
Luke, że też miałeś siłę jechać i to jeszcze po nocce w pracy.
Jarek, widok połamanych drzew chyba musiał robić wrażenie.
Tego dnia pomimo wiatru dało radę jakoś jechać. Kilka km przed Tykocinem od zachodu nadchodziła spora chmura, z której na horyzoncie widać było charakterystyczne smugi opadowe. My kierowaliśmy się na północ. To była walka z czasem. Albo udałoby nam się uciec, albo przemoklibyśmy do suchej nitki (dookoła same pola). Na szczęście objął nas tylko niewielki wycinek i trochę pokropiło.
Chciało mi się, bo planowałem tę wyprawę od wiosny A poza tym 15 sierpnia to u nas święto, a u Niemców dzień powszedni, jedna z nielicznych okazji dla mnie by tam się wybrać na cały dzień nie biorąc urlopu Wystartowałem wcześnie rano zanim zaczęło mocno wiać, a wracając o południu miałem wietrzne wspomaganie od zachodu
Podobnie było 3 maja - w Słubicach cisza i spokój, a za mostem granicznym - we Frnakfurcie normalny dzień roboczy
@Tomson: zgadza się. I ta świadomość że dużo nie brakowało, by znaleźć się w polu rażenia takiej wichury.