Not logged in | Log in | Sign Up
Same nówki na mieście, czy pozostało coś starego? I jak z busami Mikrusa, nadal jeżdżą tam gdzie jeździły?
Na mieście można spotkać Solarisy PKM 301-315, Scanie (jeszcze nie wszystkie), nowe Solarisy (dzisiaj wyjechały cztery) i kilka starszych wozów, które zastępują nówki. Niestety Mikrus stracił większość linii, na których jeździł. Na pewno można go spotkać na 103, 104 i 129, ale np. na 114 jeździ Scania Warbusa, a na 124 PKM.
Na 108 chyba powinien być Mikrus, ale na 123 była Scania. Szkoda, bo Sprinterki bardzo przyjemne były. Ciekawe ile ich zostanie.
No, nareszcie! Już myślałem, że nikt nie wrzuci foty z inauguracji. Czy tu jeszcze są miłośnicy komunikacji?
Na 124 scania będzie w wakacje, soboty i niedziele, na 108 w święta; na 113 zresztą też. No i jest jeszcze kilka kursów zleconych na przeguby - na 118, 120 i 127.
Pod zdjęciem przegubowca wypisałem ich 6 kursów. Kurs ze 127 przeskoczył na 118, 120 jest jak piszesz, ale poranne 128 też wykonywał przegubowiec.
@fafax Są tu jeszcze miłośnicy, ale skierowani bardziej w stronę rodzimych przewoźników. Scanie są bo są, wygrał Warbus i nic już tego nie zmieni. MZK zachowało się bardzo źle w stosunku do WŁASNEJ FIRMY (!!!) i to jest przykre. Dużo bardziej cieszy mnie widok Solarisów opatrzonych logo PKM. A Scanie? Szczerze mówiąc, ani mnie to ziębi ani grzeje.
Może nie wszyscy słyszeli, ale w roku 1989 zakończył się socjalizm i gospodarka nakazowo-rozdzielcza. Od tego czasu dostęp do usług publicznych powinna mieć każda firma, a uczciwy przetarg jest święty. Tymczasem w praktyce wygląda to tak, że robi się przetarg, a jak wygra "nie ta firma, co trzeba", to się robi szum. I radni wprost wygłaszają wypowiedzi, za które w cywilizowanym świecie oglądaliby świat za kratek.
Oczywiście jest też sporo argumentów za utrzymywaniem firm komunalnych (mnie nie do końca przekonują, ale jednak). I po to w Unii Europejskiej stworzono przepisy, pozwalające na utrzymanie tego socjalistycznego modelu. Ale na Śląsku wiedzą lepiej - woleli stworzyć skomplikowane struktury własnościowo-prawne, a potem ogłaszać ustawione przetargi.
Teraz Warbus sobie wygrał taki przetarg i nagle stał się obiektem rozboju w biały dzień. I co się dzieje? Ano ten niedobry prywaciarz, mający prawo do obsługi całości kontraktu, proponuje podzielenie się łupem po połowie i przekazuje na użytkowanie swoje autobusy.
A to logo PKM to jest i tak tymczasowe. Jeśli radni znów postanowią wyprowadzić miasto ze związku (a cały czas tym straszą), to logo zniknie. Razem z autobusami zresztą.
A może każdy ma prawo "focić" co chce? Jedni wolą Scanie, drudzy Solarisy, trzeci ZAZy (no dobra, tu żartuję). Jeżeli Warbus nie będzie robił przekładek to Scanie przejeżdżą tu 9 lat - to wystarczająco dużo czasu żeby ktoś zrobił zdjęcie.
Czemu MZK bawi się w przetargi mając 100% udziałów PKM - tego nawet najstarsi górale nie wiedzą. Trochę to jednak nielogiczne.
W naszym regionie lokalni prywaciarze nie zaprezentowali wysokiego poziomu usług (no, poza Transgórem, któremu niewiele można zarzucić poza stadkiem 120M) - Warbus musi pokazać, że jest inny. U nas panuje przekonanie, że niska stawka nie bierze się znikąd. Wystarczy zobaczyć jak wyglądają autobusy prywaciarzy w Wodzisławiu, Żorach i na liniach 2xx MZK. Nikt nie twierdzi, że Warbus reprezentuje ten sam poziom, oni muszą pokazać że prywaciarz może być inny.
Scanie zrobiły na mnie mniejsze wrażenie niż Solarisy. Ale to nieistotne, ważne żeby codziennie wyjeżdżały, nie było wypadających kursów i jako tako się trzymały kupy. Komunikacja miejska jest dla pasażerów.
@AleDom: Całkowicie się z Tobą zgadzam. Taki a nie inny poziom prywatnych przewoźników w Polsce to tragedia. Ale to nie jest światowy standard. W Królestwie Niderlandów czy Skandynawii prywatni są z reguły lepsi (i każdy chce u nich pracować!). U nas sporo psują kiepscy organizatorzy, którzy nie potrafią pewnych rzeczy egzekwować (bombonierki?). Z drugiej strony patologie typu treść ostatniego raportu NIK na temat KZK GOP i ich tak zwanych przetargów. Jazda starymi trupami z tamtejszych PKM-ów jest niewiele lepsza.
Natomiast też nie rozumiem, czemu MZK nie zleca tego PKM-owi jako operatorowi wewnętrznemu. Wydawałoby się, że jeśli operator może być wewnętrzny, gdy jego właścicielem jest jedna z gmin tworzących związek lub podpisujących porozumienie, to tym bardziej jeśli jego właścicielem jest sam związek. A tu nagle jakiś problem. Być może są przeszkody prawne, ale nawet jeśli tak, to mieli co najmniej kilka lat na zmiany choćby stanu własności, żeby można było to zlecać PKM-owi wprost, a nie bawić się w przetargi i takie szopki.
Myślę, że MZK ogłaszając przetarg chciał przede wszystkim wymusić odmłodzenie taboru. Szkoda, że za przykładem Rybnika nie poszło to ewolucyjnie (tam przecież jeszcze niedawno spotykało się zajeżdżone Karosy, a 120 wymierają śmiercią naturalną). Całe w tym szczęście, że wygrał ten Warbus a nie "miłośnicy" wszystkiego, co tanie. Na razie zachowuje się fair, co będzie dalej- nie wiadomo. Mnie bardziej ciekawi, jak PKM poradzi sobie z serwisem tego póki co nowiutkiego taboru dysponując tak okrojoną stawką za wzkm. Oby nie powtórzył się scenariusz rodem z Meteora...
Ano właśnie. W przetargu można coś wymusić, w tak zwanej "współpracy" z przewoźnikiem komunalnym niekoniecznie. Wiecie co, ja powiem tak: swego czasu poświęciłem wiele energii, badań, przemyśleń, spotkań w kraju i za granicą kwestii wyższości przewoźników komunalnych nad prywatnymi lub odwrotnie. Dziś jestem stary, zgorzkniały i nie chce mi się wracać do odwiecznego dylematu. Wiem, że przewoźnicy komunalni to zgnilizna i siedlisko patologii (choć są chlubne wyjątki) oraz zaprzeczenie ustroju, w jakim żyjemy i swego czasu uważałem nawet, że powinno ich się likwidować. Jednak obok równie niebezpiecznych zjawisk, jakie występują przy operatorach prywatnych, również nie można przejść obojętnie. Tak naprawdę warto mieć w sieci i komunalnego i prywatnego, żeby jeden był batem na drugiego. A już na pewno zawsze warto mieć przynajmniej dwóch różnych. W Jastrzębiu-Zdrój taka wizja się ziściła, ale dramatem jest, że taki kompromis zaproponował Warbus (ratując wszystkim skórę), a powinien to zaplanować PKM. Zresztą w całym casusie jastrzębskim jest kilka aspektów, które skutecznie wyleczyły mnie z wizji o związkach komunikacyjnych.
Macie racje, ale trzeba przyznać, że zmuszanie stawania do przetargu firmy, w której ma się 100% udziałów, która ma własne zaplecze serwisowe, ma własną bazę i przede wszystkim zatrudnia pracowników na umowy o pracę z firmą, w której pracownicy są zatrudniani na śmieciówkach, mechanikom nakazuje się wchodzenie do dziury w celu naprawy autobusów albo zaleganie z płatnościami, jest nie fair. Wiadomo, że taka firma nie pójdzie po stawce niższej niż prywaciarz. Z drugiej strony nie ma co winić Warbusa, każdy chce mieć pracę i jeśli był otwarty przetarg to czemu w nim nie wystartować. W tej sprawie całą winę ponosi jedna organizacja, której nazwy już nawet nie chce mi się przytaczać.
Dokładnie tak. Startowanie firm komunalnych w przetargach zawsze jest paranoją, zwłaszcza że te firmy nie działają komercyjnie mimo statusu spółek, dlatego w Unii stworzono instytucję operatora wewnętrznego. Tylko trzeba umieć z niej korzystać. Natomiast polecam uwadze najnowsze przetargi warszawskie, z surowymi wymogami tak w zakresie zasad zatrudniania kierowców, jak i zaplecza technicznego i procedur utrzymania taboru. Ale tak naprawdę mądrzejsi będziemy dopiero za kilka lat, gdy te umowy będą się kończyć.
@gość: Z tą nowoczesnością i nowością rybnickiego taboru to bym nie przesadzał Gdzie powędrowały berlińczyki? Gdzie do niedawna jeździły SG z początku lat 90? Gdzie można dalej spotkać 120M? Jaka była najstarsza solówka w Jastrzębiu a jaka w Rybniku?
@AleDom: pisząc, że zmiany następują ewolucyjnie miałem na myśli to, że stary tabor powoli zostaje zastąpiony zupełnie nowym (Connecta, Citaro, Sory). Unika się tam masowej wycinki taboru zupełnie zdatnego do użytku tylko dlatego, że ma wysoką podłogę czy zbyt wąski prześwit między nadkolami. Przewoźnicy sami decydują jak długo opłaca się im eksploatować stare wozy. W Jastrzębiu narzucono sprzedaż lub kasację autobusów, które z powodzeniem mogłyby jeszcze pojeździć przez kilka lat, a teraz uniemożliwia to nie tyle ich stan techniczny, co rocznik lub inne wygórowane wymagania. Nie mówię, że w Rybniku jest lepiej, bo oczywistym jest, że nowoczesny sprzęt jest lepszy i wygodniejszy dla pasażerów niż stare podleczone graty, ale wariant jastrzębski to wg mnie spora przesada no i niepotrzebne koszty.
No niestety. Chociaż z drugiej strony nówki z klimą i gniazdkami USB i nowe Solarisy z klimą nie były wymagane. Pozwolą jednak one uniknąć wymiany całości taboru w trakcie trwania umowy (umowa na 10 lat, autobusy nie starsze niż 10 lat, ale na początek 2010).
Hm, ale z punktu widzenia MZK tych kosztów nie ma, bo stawka jest niska, a leasing się w niej zawiera.
No teoretycznie to nie ma, ale jakby W. kupił nowe SORy czy jakieś ISUZU w wersji "byleby spełniało wymagania" to mógłby zaproponować nieco niższą stawkę. Warbus od początku chce zrobić dobre wrażenie w regionie. Łatwo to wrażenie utrzymać kilka dni, zobaczymy co będzie pod koniec umowy.
Przed dziwacznym taborem organizatorzy też mogą się bronić, jeśli tylko potrafią. Co jak co, ale akurat wymianę taboru na nowy poprzez takie przetargi popieram. Dzięki temu udało się zrobić rewolucję taborową w Warszawie i kilku mniejszych miastach.
Ja natomiast obserwuję takie dziwne zjawisko - operatorzy i organizatorzy to jest zupełnie inny świat i nadają na zupełnie innych falach. Jedni zupełnie nie rozumieją toku myślenia drugich. I potem są takie sytuacje jak z przetargiem bydgoskim z roku 2008, gdy ZDMiKP wymagał chyba tylko siedmiu niskopodłogowych, żeby nie zawyżać stawki (no bo przecież nie powiem "żeby wygrał Forbus"), a Mobilis kupił same solarisy, bo było mu to obojętne. Ale też bywają sytuacje, jak np. ostatnie "ratunkowe" przetargi warszawskie na rok, do których nikt się nie zgłasza.