Not logged in | Log in | Sign Up
Czemu uważasz, że za blisko stanął?
@wikary777: jeśli na drodze o szerokości 7 metrów autobus zatrzymuje się 5 metrów przed skrzyżowaniem, na którym drugi autobus omijający go lewym pasem musi skręcać właśnie z tego pasa w lewo (w dodatku mieszcząc się między słupami), to nie uważasz, że to za blisko?
Nie.
Twój opis nie jest obiektywny zresztą nie tylko ten... Nie raz już ugryzłem się w palca, żeby nie zaczynać nie potrzebnych dyskusji pod Twoimi opisami zdjęć, bo prezentujesz tylko i wyłącznie swoje poglądy, które nie do końca pokrywają się z prawdą (nie obrażaj się, nie atakuj mnie w komentarzach, to jest moja opinia i mam prawo ją wyrazić).
1.Kierowca MANa pojechał na pamięć nie patrząc w prawe lusterko i stało się tak jak się stało. Jak by przez chwile orientował, to widziałby, że nie ma szans się zmieścić i nie wciskał by się na siłę.
2. To były godziny szczytu z tego co kojarzę, więc nikt oczywiście nie pomyślał, że nie ma miejsca na tyle autobusów co wtedy podjeżdża, no bo po co??
Za daleko stanąć nie można (przepisy, RG zrywa połączenie), za wcześnie nie ma gdzie, bo blokuję się skrzyżowanie, więc to jest kolejna przyczyna tej kolizji.
Całe szczęście, że na stałej pętli jest więcej miejsca, bo inaczej to pół Wiśniowej i część Wiertniczej przed krzyżówką była by okupowana przez autobusy(poranne godziny i godziny, kiedy jeżdżą dodatkowe brygady).
3. Czasy jakie mają kierowcy na przejazd są często nie realne, więc pośpiech, nerwy też odgrywają ogromną role...
Także opis powinien wyglądać tak:
"Radom, ulica Kasprowicza. Podczas objazdów trafiła się dodatkowa ciekawostka. MAN wjechał tutaj tyłem po kolizji, którą miał z autobusem linii 2. Na tymczasowej pętli" kierowca MANA zagapił się i zahaczył tyłem w lusterko stojącego przed skrzyżowaniem Solarisa, który zostawił za sobą miejsce dla innych podjeżdżających autobusów, bo nikt kto planował objazd nie pomyślał, że pętla jest za krótka i będzie ciężko ustawić się pojazdom oczekującym na pasażerów."To z kolei stłukło boczną szybę w kabinie (zdjęcie w narożniku)."
Cóż, fajnie, że zarzucasz mi prezentowanie poglądów niezgodnych z prawdą, tylko jednak tak się składa, że akurat to ja byłem wtedy na miejscu i jakoś nikogo innego wtedy tam nie widziałem. A zatem pozwól, że napiszę Ci tę prawdziwą prawdę. Solaris przyjechał na ulicę Gałczyńskiego jako czwarty i bez większego problemu zmieścił się tam bez blokowania skrzyżowania z ulicą Sadową. Owszem, tył miał tuż za skrzyżowaniem, ale ruchu nie blokował - mimo że pierwszy autobus z tej czwórki stał przodem w bezpiecznej odległości od ulicy Wiśniowej (bo drugi go potem omijał i nie zahaczył jakoś o jego lusterko). Z rozkładowych czasów postoju wynika, że mogą tam stać naraz najwyżej cztery autobusy - i tyle właśnie spokojnie się zmieściło. Problem polegał na tym, że 317 ciągle niewzruszenie stał w tym miejscu pomimo odjazdu trzech poprzedzających go autobusów. Podciągnął do przodu dopiero zaledwie kilka minut przed odjazdem, gdy przyjechał 879 i zaczął trąbić, bo nie miał już gdzie za nim stanąć. Podciągnął za daleko, chociaż robił miejsce tylko dla tego jednego autobusu (do odjazdu miał już tak niewiele czasu, że niemożliwe było, żeby w tak krótkiej chwili przyjechały tam jeszcze dwa kolejne wozy - mógł co najwyżej być jeszcze jeden). Pech chciał, że 879 nie zamierzał tam stać, bo miał od razu zjazd do zajezdni. Ominął więc 317 i dalszy ciąg już znamy. Wina i tak leżała po stronie kierowcy MPK, gdyż nie zachował ostrożności (kierowca kolejnego wozu - już po tej kolizji - polecił kierowcy 317 cofnięcie się, bo wiedział, że może też się nie zmieścić). Ale uważam, że to nie tutaj powinniśmy rozsądzać, kto tu był winny!
Ale sprawca jest tutaj ewidentny. Abstrahując od tego kto, dlaczego i przez kogo za daleko stanął/nie podciągnął etc. /kl