Not logged in | Log in | Sign Up
Ale to wcale nie musi generować oszczędności, bo jakie? Przecież ten autobus musi dojechać/zjechać... To już generuje koszta. Ktoś ten autobus musi przyprowadzić/odprowadzić - niekoniecznie kierowca z linii. W zimę dodatkowo solówkę trzeba przygotować do jazdy, a zimny silnik więcej spala. Niech każdy mówi co chce, ale dla mnie jest to złudna oszczędność.
Żeby generowało jakiekolwiek oszczędności musi być w tym, jak zresztą zaznaczyłem to w opisie, logistyczny sens. Powiedzmy, że jakaś solówka na linii xx kończy kursowanie o 19 i zamiast zjeżdżać do zajezdni, włącza się na brygadę przegubową linii yy, z której to zjeżdża przegub do zajezdni. Oczywiście nie ma to sensu, jeśli solówka musi pokonywać pół miasta, bo wtedy faktycznie oszczędności są wątpliwie.
Dokładnie, podmiany na pętli (kierowcy zamieniają się autobusami) są zdecydowaną oszczędnością! Solówka zawsze pali ciut mniej. Jednak uwierz, że czasami szukanie takich oszczędności osiąga absurd i mechanik potrafi jechać pół miasta podmienić 120-stkę na Vero... Ale tu już mówię o swoim mieście. Tu jest więcej absurdów niż mieszkańców.
Przeguby ze szczytów zjeżdżają a solówki jeżdżą dalej. Do zrobienia.
Miszczem tej "techniki" jest chyba KZK GOP - tam rozdział taboru typu np. 6 dwuskładów i 2 solówki to praktycznie na każdej linii jest gdzie występują jakieś pojazdy wielkopojemne. To chyba projektanctwo pokroju "jezioro damy tu"
Akurat w przypadku linii 64 z racji bliskości zajezdni takie podmiany byłyby bezkosztowe, co nie zmienia faktu, że raczej nie jest to praktykowane i przeguby szaleją do wieczora. A mieszana obsługa na tej linii funkcjonuje już od prawie dekady
Jednak takie sytuacje się zdarzają, wystarczy wziąść przykład 55, ostatnie kursy są wykonywane taborem 12m zamiast 18.
To i tak nic w porównaniu z Wrocławiem. Np. na takim Brochowie ludzie nie mogą się zmieścić do solówek na 114, a wieczorem na trasę wyjeżdżają... autobusy przegubowe, które jeżdżą później także jako autobusy nocne.
Wrocław to jest inna bajka gdzie na linii jeżdżacej co 30 minut potrafi jeździć jedna solówka i jeden przegub albo tak jak kiedyś na 403 gdzie był jeden przegub wśród stada solówek w przeciwieństwie do 103 gdzie była jedna solówka wśród stada przegubów. Teraz takie akcje są na A, 131, 141 i wielu innych liniach.
W Poznaniu nie lepiej, oprócz wspomnianej 64, np. 67 i 81 są pół na pół solówkowo-przegubowe, a na 90 ostał się jeden Tupolew wśród stada solówek...
System podmian chyba na największą skalę istnieje w krakowskim MPK - na większości linii przegubowych od około 19 pojawiają się solówki z innych linii (na niektórych liniach wozy z zajezdni, które potem śmigają na nocnych). Jednak na niektórych liniach odbywa się to zbyt wcześnie (np na takim 159, 172 lub 174 aż prosi się aby przeguby jeździły znacznie dłużej), a na niektórych wcale (124 lub 184).
Jak mieszkałem w Poznaniu to pamiętam, że 64 i 79 dojeżdżały na Kaczą, wjeżdżały na teren zajezdni na tej ulicy i kierowcy tam mieli przerwę. Podmiana autobusu na przygotowany wcześniej przez mechanika to chyba pikuś. Podobnie 69 i 91 z petli os. Kopernika - do zajezdni na Kaczą mają 2 minuty jazdy