Not logged in | Log in | Sign Up
Niekoniecznie - drugi wózek drugiego wagonu i naprawdę niewiele czujesz Zresztą tam z tych łuków nie da się wyjechać za szybko... /kl
Jak patrzę czasami z jaką prędkością przez zwrotnice na Wiatraku śmigają niektóre PESy na 9, to tam jest wszystko możliwe A co do tego konkretnego przypadku, o przecież ten wagon nie stoi tuż za łukiem tylko już na przystanku, więc musiał nieźle popłynąć
Wiesz, wykolejony tramwaj potrafi naprawdę sporą odległość przebyć ;] I z doświadczenia wiem, że należy być ostrożnym w ferowaniu pochopnych wyroków... /kl
Miał 30km/h. to po pierwsze . Sekundo - na tym wózku są nowe koła i ostre ranty . Doświaczenia motorowego nie rozważam. Pewne jest - nie patrzył w lusterko na łuku. Dlatego pociągnął 1/2 wysepki. Czuł opory - ,,dawał w jazdę'' odruchowo. Akcja ,,wytramwajenia'' to około 4 do 5 sekund. Wina motorniczego 100% . Nabył nowe doświadczenie. CAŁA PRAWDA - jeżeli ktoś ma inne argumenty, chętnie poczytam.
Uff skojarzyło mi się aż z tamtym słynnym wypadkiem w Pradze (chyba) co drugi wagon składu skosił pasażerów z przystanku.
@krzycho77: potwierdzam, miał równe 30 km/h. A wysepkę przeorał na długości 33 metrów Zatrzymanie 37 minut. Wina motorowego (pierwszy rok pracy w TW, więc jeszcze dość "świeży") - podpisał oświadczenie ;] @Cyklisten: tak, tamten wypadek był w Pradze. Co nie zmienia faktu, że "wjazdów na przystanek" w skali roku jest kilka. Jeśli nie kilkanaście nawet /kl
@byku123: nie wyartykułowałeś tego wcześniej ;] @ddzkm: nie żartuj! Zresztą co mu mogą zrobić, kierownik mu pewnie premie zabierze i tyle... /kl
Admin pisze : ddzkm: nie żartuj! Zresztą co mu mogą zrobić, kierownik mu pewnie premie zabierze i tyle... /kl
---- Najpierw otrzyma upomnienie , bo inaczej zabranie premii byłoby niemożliwe. Musi też nastąpić rozmowa pouczająca {ŻE SIĘ TAK NIE JEŹDZI} obietnica poprawy. Potem musowo pogawędzić z kolegami przy browarku na tematy wykolejeń i życiowych wykolejeńców. Dopiero za spowodowanie strat materialnych powyżej 10tys zł, jest obniżona stawka godz - 10% pensji przez rok. W przypadku powtórki wypadku {zawinionego} z takimi stratami - Good bay !!! ale nie zapłaci ani centa będąc za bramą .
W tym przypadku motorniczy odczuł spadek mocy ciągu niewielki 1/4 siły. dla zainteresowanych link o wykolejeniu
http://krzycholandia.blog.onet.pl/new-131,2,ID412732947,n
Krzychu, to był taki skrót myślowy. Bo zasadniczo jest oczywiście tak jak piszesz. Zresztą masz tu na pewno wiekszą wiedzę ode mnie! A pytanie kolegi z Wrocławia było zapewne podyktowane faktem, że w innych miastach często motorowi odpowiadają materialnie za zawinione zdarzenia (najczęściej do wysokości trzech pensji, oczywiście płatne w ratach). /kl
Czy akurat obciążanie kwotą finansową prowadzącego tramwaj jest zgodne z prawem ??? tutaj bym polemizował. Pojazdy są ubezpieczne.
Też się kiedyś nad tym zastanawiałem. I jakby nie było, to takie praktyki na pewno były stosowane. Na szybko mogę podać tu Gdańsk, gdzie motorowi płacili (płacą) za zdarzenia ze swojej winy. Nie wiem również jakie zapisy zawierały w tej kwestii umowy o pracę... Może jakichs autochton znad morza się wypowie? /kl
W Łodzi to samo...
Nie tak dawno zwolnili od nas motorowego który po wykolejeniu Pesą na zajezdni rozorał dwa człony i słup trakcyjny. Straty na ponad 100 tysięcy.
Ciekawe ile kosztuje nowa PESKA ? oczywiście z kosztami transportu .
Warszawskie wozy typu 120Na kosztowały ok. 6 milionów PLN za sztukę Koszty transportu to natomiast rząd kilkunastu tysięcy złotych (w jedną stronę). /kl
U nas to inaczej rozwiązano. Kto chce jest zapisany w Funduszu Asekuracyjnym i płaci skromne 30zł miesięcznie ale jak spowoduje raz w roku kolizję czy wypadek do jakieś kwoty to płaci fundusz. Sam jeżdżąc tylko czasem służbową furą zapisałem się do Funduszu tak na wszelki wypadek. Jest u nas tylko jeden minus. By zapisać się do funduszu trzeba się zapisać do Związku Zawodowego Kierowców i Motorniczych.
W sumie ciekawe rozwiązanie. Niby 30 zł to niedużo, ale jednak zawsze coś. No i jak ktoś np. 15 lat jeździ bezkolizyjnie (znam takich ), to na przestrzeni lat jest trochę "w plecy" No i druga rzecz: przynależność do związku również wiąże się z płaceniem jakiejś tam składki miesięcznej. Więc z tych 30 zł robi się np. 50 PLN-ów... /kl