Not logged in | Log in | Sign Up
PKA dzierżawi podwykonawcom swoje autobusy, żeby ci mogli obsługiwać zadania PKA? Złoty interes. Nie prościej byłoby rozpisać przetarg na potrzebną ilość kierowców-podwykonawców?
Przede wszystkim tu powinien zadziałać ZKM Gdynia jako organizator. Od samego początku (a trwa to już pół roku) przewoźnicy komunalni powinni dostać ultimatum, że albo deklarują, że po okresie dostosowawczym będą w stanie sami obsłużyć zadania, albo rozpisujemy uczciwy przetarg na zadania przewozowe na wolnym rynku. Tymczasem gdyńska komunikacja coraz bardziej się stacza, obecna sytuacja jest siedliskiem najróżniejszych patologii, ale pewnie to tak będzie trwać do czasu jakiejś grubszej afery, bo wiele osób ma w tym swój, nazwijmy do delikatnie, interes.
W Gdyni dochodzi jeszcze do tego, że dwóch operatorów prywatnych również ma problem z obsadą swoich zadań. Więc rozpisanie przetargu na zasadzie niech wygra najtańsza oferta, jeszcze bardziej może pogłębić ten problem. Nie ma gwarancji, że jak wygra Irex albo co gorsza BP to będą w stanie obsłużyć większą ilość zadań, gdyż już teraz mają z tym problem. Za to system który kilka lat temu działał, że komunalni w wyjątkowych sytuacjach byli w stanie wyjechać za prywatnego operatora, w tym przypadku nie zadziałała. No bo to przez podejście spółek komunalnych do kierowców zrobił się taki, a nie inny burdel.
Problem można łatwo rozwiązać - niech spółki dadzą zarobić kierowcom godziwe pieniądze to braki się skończą.
Prawda jest taka, że im mniejszy oddział w danym mieście tym większy problem może sprawiać pełna obsada na dany dzień. BP Tour albo sobie wypuści wóz, albo nie, w końcu tylko mają 2 wozy. W przypadku Irexa sprawa jest bardziej skomplikowana(obsługa KM w pomorskim tylko w Gdyni), gdzie na przykład PKS Gdynia czy Gryf mają większe "zaplecze" kierowców co za tym idzie mając 2 "braki" masz dostęp do 20 kierowców których można ściągnąć "z wolnego". W Irexie wystarczą dwie absencje na następny dzień i rodzi się problem. Wiadomo, nie są to argumenty, bo każdy przewoźnik powinien mieć odpowiednią rezerwę kierowców, lecz można spojrzeć na to z innej strony. Plotka głosi że PKA daje radę, lecz z jednej strony oddaje pod podwykonawstwo parę zadań, a z drugiej strony w przypadku braków ściąga ludzi z biura lub warsztatu z kat D. Więc przetarg powinien być w Gdyni ogłoszony na daną ilość wzkm(nie lini!!) z adnotacjami, że przewoźnik będzie sobie sam dawał radę, bez niczyjej pomocy lub będzie płacił horrendalne kary.
Problem mogłoby choć na chwilę rozwiązać połączenie spółek komunalnych. Od razu też wyeliminowałoby to potrzebę kupowania autobusów elektrycznych, mając rozwinięte zaplecze i flotę trolejbusów bateryjnych.
Jestem tego samego zdania co Karol - przy obecnej ilości zadań powierzonych prywatnym podmiotom (mówię tu o tych przetargowych, a nie podwykonawstwach) sensowniej by było zrobić przetarg na konkretną ilość wozów w ruchu i wozokilometry, a nie obsługę konkretnych linii, co wiąże organizatorowi ręce. W przypadku, gdy przewoźnik już by zaczynał nie dawać rady to wciska się go najpierw na brygady, którego braku nie odczuli by aż tak pasażerowie, a potem "out". A tak mamy patową sytuację, że ciągle te same (czyt. 84, 86, 87, 187, S, Z) zadania są do obsadzania.
Połączenie spółek akurat będzie wkrótce. Ale przydałoby się też wyczyścić przy okazji parę innych tematów.
Misiek194 A co masz na myśli że połączenie spółek? Będzie jedna duża baza i kto wchłonie kogo PKM wchłonie PKA i PKT czy odwrotnie?
Zapewne powstanie nowa spółka miejska, do której aportem wniesiony zostanie majątek i inne aktywa spółek likwidowanych.
Ok, Dzięki za wyjaśnienie.
Ale te plany połączenia spółek jakoś realne że w przeciągu roku lub dwóch lat czy dalej tak jak jest od przynajmniej od 10 lat że chcą połączyć i nic więcej?
Już kilkanaście lat temu napotykałem takie informacje, że mają połączyć, ale wtedy z niepewnych źródeł. Zresztą pytanie, po co w takim razie je w latach 90. rozdzielali.
30 lat to na prawdę dużo czasu aby zmienić punkt widzenia. 30 lat temu nastąpił podział gdyż: 1. trolejbusy dogorywały (w 1995 r. miała zapaść decyzja o ich likwidacji ze względu na koszty i konieczność ogromnych inwestycji), a przedsiębiorstwo finansowało sobie część autobusową windując koszty trolejbusów; 2. PKA jako wydzielona spółka prawa handlowego miała zostać sprzedana. Działania te miały spowodować urealnienie kosztów i prawdziwą konkurencję na rynku.
Może i trolejbusy były wtedy w trudnej sytuacji ale czy dogorywały? Przecież kursowały jeszcze kilka lat bez większych zmian nim ruszyły pierwsze duże modernizacje, inwestycje, kapitalne remonty i wymiana taboru.
Zapominasz Jacek o polityce. Nie można oceniać działań z lat 90. argumentami i wiedzą z lat 20. Ówczesna Rada Miasta skłaniała się do zamknięcia trolejbusów. W tym samym roku dokonano zakupu 60 niskopodłogowych autobusów. W ramach jednej transakcji zakupiono tyle nowoczesnych autobusów ile wynosiła większość parku trolejbusowego. To przemawiało za końcem trolejbusów, bo w ramach tej trakcji nie było ani takich możliwości, ani finansów, do tego stara, zdezolowana sieć trakcyjna wymagająca nakładów finansowych, brak rozwoju przestrzennego, zawieszone projekty budowy nowych linii. Trolejbusy przetrwały dzięki prof. OW, który przekonał w połowie lat 90. radę miasta do uchwalenia dokumentów, w którym określono wydzielenie trolejbusów ze spółki autobusowej, budowę trasy do Pustek Cisowskich i coroczne zakupy nowych pojazdów w określonej liczbie, pozwalające na utrzymanie pracy eksploatacyjnej na właściwym poziomie (w tym ostatnim temacie - uchwała XII/184/95).