Not logged in | Log in | Sign Up
Każde miasto ma dzielnice, które są zaniedbane. Ale patrząc po tych zdjęciach śmiem twierdzić, że łódź to jedna wielka zaniedbana dzielnica...
Łódź jest pełna ciekawych miejsc. Nawet krótka wycieczka z Warszawy to zawsze duża zmiana klimatu.
Niesamowity klimat?? Te pustostany sprawiają wrażenie, jakby miały się zaraz zawalić. Cała ta okolica wygląda jak getto dla wszelkiej maści meneli, wysiedlonych z całego miasta. Strach tam iść nawet w biały dzień. Aż dziw bierze, że wyszedłeś stamtąd o własnych siłach i jeszcze do tego z aparatem w ręku.
@x Bo w Łodzi pół sieci już zawieszono, nie ma gdzie się wykolejać.
Ja tu jestem praktycznie za każdym razem jak jestem w Łodzi i robię zdjęcia. Nie napotkałem nieprzyjemności, najczęściej było mało ludzi w tych okolicach. Zastanawia mnie czy to kwestia problemów własnościowych budynków podobnie jak w Warszawie, że te budynki stoją puste i nieremontowane.
Trafiłeś na krótki odcinek Kilińskiego, gdzie stoi kilka niewyremontowanych kamienic (niestety, w bardzo uczęszczanym miejscu). Przystanek dalej wygląda już całkiem inaczej, w całym obszarze trwa rewitalizacja. To zresztą okolice, w których mieszkam, więc mogę powiedzieć, co zostało zrobione przez ostatnich kilka lat.
Dlaczego są nieremontowane? Standardowy zestaw problemów - skomplikowane kwestie własności albo brak kasy. Jeśli spojrzeć na tabliczki z numerami posesji, na wielu znajduje się magiczne sformułowanie "własność prywatna" albo wskazanie na firmę/wspólnotę mieszkaniową. Z takimi miasto nie może nic zrobić, bo nie należą do zasobów komunalnych. A właścicielom często nie spieszy się do remontów.
Takie zdjęcia jak to fajnie się sprzedają, bo każdy może sobie ponarzekać, jaka ta Łódź jest paskudna (wartości artystycznej nic nie ujmuję). I w niektórych miejscach jest, nie przeczę. Ale daleko nie wszędzie.
@Juzef Spalina -> Nie twierdzę, że Łódź jest paskudna. Każde miasto ma dzielnice, które - mówiąc oględnie - nie wyglądają najlepiej. Przy okazji poruszyłeś ciekawy problem remontu zdewastowanych kamienic. Na początku lat `90 wydrenowane z pieniędzy miasta na siłę szukały właścicieli i ich spadkobierców, celem pozbycia się jak największej ilości nieruchomości i przerzucenia kosztów ich utrzymania. Efekt niestety okazał się odwrotny do zamierzonego, gdyż obecnie często te budynki mają kilkudziesięciu, jak nie więcej współwłaścicieli, którzy nawet o tym nie wiedzą, a jeśli już, to mieszkają daleko i nie widzą potrzeby wykładania na nie kasy. Efekt jest taki, że w rezultacie nieruchomości te popadają w coraz większą ruinę, skutkującą niekiedy ich zawaleniem lub wyburzeniem. W przypadku tego typu obiektów, znajdujących się w rękach prywatnych, powinny istnieć odpowiednie regulacje prawne, pozwalające na przeprowadzanie ich remontów przez miasto na koszt właścicieli. Jest to chyba jedyny sposób na ich zachowanie.
W Łodzi zaś nie ma takiego popytu na rynku nieruchomości, by była motywacja do upłynnienia tych kamienic?
Łódź jest jedynym dużym miastem, w którym rzeczywista liczba ludności przez długi czas spadała, nie tylko liczba osób zameldowanych jak np. w Poznaniu. Nie wiem czy tak jest nadal, bo nie mam czasu tego śledzić skrupulatnie, ale jako licencjonowany pośrednik w obrocie nieruchomościami z całą stanowczością mogę stwierdzić, że w każdym mocno wyludniającym się mieście nie ma aż tak dużego popytu na mieszkania, by móc podnieść z ruin wszystkie albo przeważającą większość tych kamienic.