Not logged in | Log in | Sign Up
Jeśli przesiadka nie jest dogodna, to ciężko o sprawdzenie się przesiadkowej linii podmiejskiej.
Przesiadki w miastach które można przejechać samochodem w 15 minut, a przejśc na nogach w 40 to co najwyżej wymysł akademicki który może fajnie wyglądać w Visumie, ale nie w prawdziwym świecie.
Problem polega na tym, że polskie przesiadki są wyjątkowo niekomfortowe. Wszystko na papierze wygląda dobrze, ale realizacja w praktyce to już druga sprawa. Linia nr 33 mogłaby się sprawdzić w takiej formie, jeżeli po przyjeździe na pętlę pasażerowie od razu wsiadaliby do kolejnego autobusu i kontynuowali podróż dalej. Wysoka częstotliwość jednej z linii (minimum co 7,5-10 minut) również by pomogła. A najczęściej to tak wyglądało, że mieli kilkuminutowy bufor, który najczęściej oznacza poczucie zmarnowanego czasu. Jeżeli przyjeżdżali z centrum miasta, to zdarzało się że przez opóźnienie autobusu na tą przesiadkę nie zdążyli, a autobus linii nr 33 odjechał z Wąwozowej. Jak się tutaj nie zdenerwować? Ponadto zdarzały się sytuacje, że w "powszednie soboty" linia nr 33 miała swój roboczy rozkład, natomiast połączenia nr: 3, 4 i 6 funkcjonowały według sobotnich reguł. Wtedy trafić na skomunikowanie, gdzie się nie czeka długo, to był cud. To wszystko wpływa na brak zaufania do przesiadek i preferowanie bezpośrednich linii. Jak dodamy do tego infrastrukturę o niezbyt dużej jakości ( http://phototrans.pl/14,1021971,0,MAN_NL223_1178.html ), to nie można się dziwić, że to nie działa...
OD 1 LISTOPADA LINIA TA NR 33 JEDZIE NA CMENTARZ Z SKWIERZYNKI PO KOSZALINIE DO CMENTARZA CO 36 MINUT