Not logged in | Log in | Sign Up
Potwierdzam - linie niskiej częstotliwości mimo, że bezpośrednie należy likwidować albo od biedy robić z nich szczytówkę a w zamian zwiększać częstotliwość na głównej trasie. Było to widać w Nowym Sączu, że udało się odwrócić tendencję spadkową w przewozach. Niestety już się zmieniło i wracamy do sieczki trasowo-rozkładowej...
Wygląda na to, że sieci komunikacyjne często istnieją w cyklach: optymalizacja z uporządkowaniem oferty i wzmocnienie głównych linii, a potem stopniowo rozkład tej koncepcji przez coraz to uruchamianie nowych linii bezpośrednich o niskiej częstotliwości kursowania.
To dlatego, że optymalizacja jest przygotowywana kompleksowo, jako system, w którym każdy element pełni jakąś funkcję. Potem już urzędnicy pracują na tym odcinkowo, np. wydłużając lub przekierowując trasy zgodnie z oczekiwaniami zgłaszanymi przez mieszkańców lub radnych. W ten sposób można łatwo wylać dziecko z kąpielą np. kierując linię tak bardzo dookoła, że wzrasta czas przejazdu, albo przesuwając kursy, które pierwotnie miały być skoordynowane z innymi.
Trzeba dodać do tego aktualne problemy z kadrą, finansowaniem kursów. Przy optymalizacji powinny zmniejszyć się koszta.
W sytuacji gdy dużą grupę pasażerów stanowią emeryci to obecny system jest lepszy. Dla emeryta przesiadki są ciężkie.
Linie bezpośrednie o małej częstotliwości absolutnie nie są złe, jeżeli w układzie funkcjonuje kilka mocnych linii (i są one "nieruszane").